Czytam w "Kuchni Leonarda da Vinci. Sekretnej historii kuchni włoskiej", pióra Dave'a De Witta, w tłumaczeniu Bożeny Jóźwiak (Agata, dzięki za polecenie tego tytułu, jest świetny!):
...W przeciwieństwie do rzekomego indywidualizmu kapitalizmu konsumenckiego, który sprowadza się do presji, żeby dotrzymać kroku innym, indywidualizm renesansu polegał na dążeniu do odrębności. Nie starano się zdobywać tego, co mają wszyscy inni, tylko wejść w posiadanie czegoś, czego nikt jeszcze nie odkrył. Nawet książki, będące jednymi z pierwszych przedmiotów produkowanych mechanicznie, drukowano tak, by sprawiały wrażenie wyjątkowych - na przykład stosując różne oprawy dla egzemplarzy z tego samego wydania.
Chyba dobrze bym się czuła w renesansie... ale pewnie wolałabym wtedy być mężczyzną ;-P
Mrrr... tak... też mogłabym zamieszkać w tamtych czasach :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać przesyłki z tą książką ;)
A propos... ostatnio nie pamiętam gdzie przeczytałam, że niedługo według prognoz wieś praktycznie przestanie istnieć - ludzie przeniosą się do miast... a mi się marzy drewniany dom na wsi... duży sad... pasieka... ogród... wędzarnia... grządki z pomidorami... słowiki w nocy... klekot bociana... rechot żab... trajkotanie cykad... i życie, które jest very slow...
chyba mam kolejną siostrę :-) (soul sister znaczy się ;-P
OdpowiedzUsuńJestem całkowicie ZA :)
OdpowiedzUsuńno to oficjalnie mam drugą siostrę :-)
OdpowiedzUsuńdobrego nigdy wiele :)
OdpowiedzUsuńCzuj się zaproszona na słuchanie słowików, cykad i żab :)
i vice versa, mam nadzieje, że Łagów kiedyś dojdzie do skutku ;-)
OdpowiedzUsuńChcieć to móc :)
OdpowiedzUsuńi tego się trzymajmy :)