Nazwijmy rzeczy po imieniu - straciłam kontrolę - nie wyrabiam się, ciągle gdzieś biegnę i kombinuję, jak ze wszystkim zdążyć. To znaczy tak wyglądały ostatnie dwa tygodnie. Widać jakieś światełko w tunelu i nadzieję, że przyszły tydzień będzie bardziej normalny i może uda mi się coś wreszcie wydziergać, bo przez ostatnie dni robótki leżały odłogiem. Rozmowy w Warszawie były bardzo obiecujące, pani prezes zupełnie nie "sztywna" i dress code raczej nie obowiązywał. Ponieważ oczywiście nie zdążyłam zrobić Violet, ani kupić spodni w Solarze, pojechałam w białej koszuli zapinanej po azjatycku na ukos, czarnych spodniach i pięknym szalu, który udrapowałam tak, że od góry przypominał sari - jak się okazało, to był trafny wybór, bo mój strój zapewnił temat do "przełamania lodów" i wszystkim paniom się podobał (choć mało kto rozumiał, CO właściwie mam na sobie) ;-) A na koniec udało mi się jeszcze szybciutko wskoczyć do Złotych Tarasów i zjeść sushi z sekutnica, więc pobyt w W-wie okazał się nadzwyczaj miły :-) Gorsze wieści w domu - nie pisałam o tym, ale Mantra miała pod koniec stycznia kolejny atak padaczki, a w zeszłym tygodniu, po 17 dniach jeszcze jeden :-/ Słabszy, ale zawsze (poprzednia przerwa to ponad 5 m-cy). Wet powiedział, że do trzech razy sztuka i zwiększymy dawkę relanium jeśli w krótkim czasie pojawi się trzeci atak. Zaklinam los, żeby się nie pojawił.
Weekend zaś zapowiada się nieco luźniej i chcę w niedzielę uszyć swoje haremki na występ - bawełna, którą na nie kupiłam bardzo mi się podoba - jest cieniutka, czarna, haftowana w czarne, orientalne motywy i wyszywana drobnymi, czarnymi cekinami, które dyskretnie połyskują w świetle - powinny dać super efekt w tańcu - aż szkoda, że haremki przykryje spódnica. Mam też nadzieję skończyć drugi rękaw od DROPSowej Carmen, więc przyszyły tydzień może być tygodniem sesji zdjęciowych ;-)
to 3mam kciuki za pogode do zdjec
OdpowiedzUsuńJa trzymam kciuki za kocinkę!
OdpowiedzUsuńJuż idę zamówić pogodę na przyszły tydzień, a kotka proszę od cioci pogłaskać ;))))
OdpowiedzUsuńTrzymam bardzo mocno kciuki za Twoją koteczkę!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie masz zdjęcia z tym szalo - sari :)
OdpowiedzUsuńKocinę proszę pogłaskać od cioci...
Ja podobnie jak Pluszowo żałuję,że się nam nie pokazałaś w szalu :(,ale może chociaż uda się załączyć zdjęcie jak "się motasz". Mam parę metrów pięknej indyjskiej, haftowanej tkaniny - sari nosić nie będę, ale może zacznę się motać do połowy ;)
OdpowiedzUsuńwszystko da się odtworzyć i sfocić, tylko muszę ubrania wyprać i wyprasować, żeby jakoś wyglądało ;-)
OdpowiedzUsuńNo to ja też czekam. Bo Ty tak potrafisz wszystko opisać, że człowiek cuda sobie zaczyna wyobrażać! Trzymam kciuki za kocinkę.
OdpowiedzUsuńo matko, teraz się zestrachałam, że padnę ofiarą własnego marketingu i się wam wcale nie spodoba mój pomysł ;-)
OdpowiedzUsuń