Dzisiejsze informacji o śnieżycach na południu Polski nie nastroiły mnie najlepiej i dlatego ta fotka ze słoneczną i letnią cytryną.
"Leśny Elf" po kilku przeróbkach wreszcie leży rozpięty na kocu i się blokuje i pewnie jutro uda mi się go skończyć. Arbuzowy Tybet chwilowo odpoczywa, bo zdałam sobie sprawę z tego, że zimno idzie, a ja nie mam prawie żadnych ciepłych szalików i czapek (sic!) Więc dziergam sobie aktualnie
taki fajny szal na podstawie wzoru z DROPSa i chcę jeszcze dorobić czapkę, żeby mi ważne organy nie zmarzły, jak się nagle zrobi poniżej zera.
3 komentarze:
Swietny ten szal bedzie !
Cudowny :)
Właśnie sobie uświadomiłam, że ja takoż nie mama żadnej czapki ani porządnego szalika (aua!) - byle jaki się znajdzie, ale mam go dość. Po obiedzie zabieram się za przeszukiwanie sieci pod tym kątem.
a ja mam mojego już 50 cm, ale włóczka grubsza, niż w oryginale i nico inaczej wychodzi, ale chyba też będzie ładny (mam nadzieję;-P
Prześlij komentarz