Nie odzywam się, bo znów mnie tzw. "niedoczas" dorwał. Aktualnie siedzę w PolskimBusie (polecam) i mam wreszcie trochę czasu dla siebie. Zmierzam do W-wy, skąd jutro odlecę do Rzymu na warsztaty taneczne. Niestety postanowiłam podróżować lekko, więc aparat fotograficzny zostawiłam w domu, postanawiając najpiękniejsze wrażenia zapisać w pamięci. Robótkowo coś się dzieje, ale w ślimaczym tempie. Za to z frontu walki z niewydolnością nerek Pulpecji dziś nadeszła świetna wiadomość. Nasza konsekwencja zaprocentowała, kota postanowiła się wziąć w garść i po dwóch tygodniach kroplówek podskórnych, które podobno działają gorzej, niż dożylne, wyniki jednak mocno się poprawiły - mocznik ze 168 na 115 a kreatynina z 5 z kawałkiem na 3,3. Żyłki Pulpecji się podgoiły, łapki porosła krótka jeszcze sierść. Kota jest ożywiona, przymilna mimo codziennego molestowania jej karku igłą, ma apetyt (ale wciąż na mnie krzyczy, że nie daję jej mięsa, jak reszcie). Wetka znów zdziwiona, bo po ostatniej słabej poprawie myślała, że Pulpecja zrobiła już prawie wszystko, co mogła. Znów nabrałam otuchy. Musimy kontynuować kurację kroplówkową, bo te wyniki, mimo że lepsze, nadal są poza normą.
Niestety Mantra ostatnio nam coś niedomaga - sensacje żołądkowe, chyba nietolerancja pokarmowa, szukam po omacku przyczyny. Nie chce za bardzo jeść (ostatnio tylko i wyłącznie "nerkowe" chrupki Pulpecji ;P Dostaliśmy od weta specjalną karmę i zobaczymy, może to pomoże.
Aha - uszyłam nową torbę, bo ta, w której mieści się świat już wydała ostatnie tchnienie. Zdjęcia, jak wrócę z Rzymu.
3 komentarze:
Czyli zwierzaki są twardsze niż nam się wydaje, super wieści i oby tak dalej! *^v^* Uściski i głaski dla wszystkich kotów. ^^
Dobre wieści o Pulpecji cieszą, a Manta, miejmy nadzieję, ma tylko gorszy moment. Miłego pobytu w Rzymie... zazdroszczę troszkę... no dobra, bardzo :)
Cieszę się,że Pulpecja to taka dzielna kota i trzymam kciuki za Mantrę. A Tobie życzę udanego wypoczynku w Rzymie
Prześlij komentarz