czwartek, 22 marca 2012

O jeden wyrzut sumienia mniej…



Nareszcie spadł mi kamień z serca – skończyłam prezent ślubny dla mojej „trajbowej siostry”. Żeby nie było za różowo, to pierwsza rocznica jej ślubu minęła jesienią zeszłego roku. No tak – stanowczo przeliczyłam się z siłami i jak zwykle okazało się, że dobrymi chęciami wybrukowano piekło. Szydełkowałam to cudo około 1,5 roku. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że w tzw. międzyczasie w moim życiu było sporo zawirowań i długie okresy, kiedy zwyczajnie nie miałam czasu szydełkować. Ale ostatecznie się zmotywowałam i chyba nie wyszło źle. Nowa właścicielka w każdym razie wyglądała na zadowoloną.


Obrus ma wymiary ok. 140 x 90 cm, zasadniczy wzór to koronka irlandzka (o ile mi wiadomo pochodzi jeszcze z czasów wiktoriańskich), border dobrałam „na oko”, żeby pasował do reszty.


Zużyłam na niego 3 kłębki i ciutkę Muzy produkowanej przez Ariadnę (szydełko 0,9 mm). To bardzo przyjemna, bawełniana nitka 30 tex x 4, niezbyt sztywna i nie za miękka. W sam raz. W dodatku facebookowa mądrość zbiorowa uświadomiła mnie, że wykrochmalić toto można w gotowym krochmalu, co też uczyniłam i wyszło w sam raz.


Jeśli myślicie, że po tej „wpadce” z terminem wykonania ma dość szydełkowania, to się mylicie – po głowie chodzi mi spódniczka ołówkowa z podwyższonym stanem, której wierzchnią warstwę wykonano właśnie w techniczne Irish crochet. I jeszcze nowe firanki do kuchni… No nic, zobaczymy, jak to się rozwinie ;-P

10 komentarzy:

polkaknits pisze...

Poczucie ulgi musi być ogromne! Pięknie wyszedł! Ale szkoda, że nie pokazałaś go w całości.
Jak mnie jakiś zew robótkowy wzywa, to za nim idę! Jak masz ciągoty do szydełka, to go sobie nie żałuj ;-)

Herbatka pisze...

Mój aparat niestety całości nie ogarniał ;-PP Ale cały obrus składa się z tych samych elementów. I chyba rzeczywiście nie będę sobie żałować ;-P

Wełniana Skarpetka pisze...

Bardzo ładny ten wyrzut sumienia:) To musiała być baaardzo żmudna praca. Pięknie wyszło:)

drutefka pisze...

Matko! To wygląda na bardzo pracochłonne. Naprawdę podziwiam :)

persjanka pisze...

faktycznie mozesz byc zadowolona bo efekt jest wspanialy..warto bylo czekac...koronka piekna i wiem jak to sie dluzy przy robieniu pikotek...piekny po stokroc... pozdrawiam i podziwiam ania

Fiubździu pisze...

Obrus niezwykle misterny. Gratuluję skończenia! Miałaś przynajmniej dobry powód, dla którego nie dziergałaś. Ja sweter siostrze na drutach 6mm robiłam 1,5roku. I jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to lenistwo ;)
Zwizualizowałam sobie spódnicę i już pałam do niej miłością. Przypomniała mi się sukienka, którą Kath kiedyś machnęła: http://club.osinka.ru/topic-75249?p=3776980&highlight=#3776980
Jest to powód, dla którego chciałabym się nauczyć szydełkować.

przyjemnezpozytecznym.blogspot.com pisze...

Piękna koroneczka! I jaki ogrom pracy :)

Brahdelt pisze...

Acha, to stąd było to pytanie o krochmal!... *^v^* Efekt końcowy jest niesamowity, myślę, że obdarowana jest pewna, że warto było poczekać. ^^

Ula Zygadlewicz pisze...

Piękna koronka. Nie hamuj swoich ciągot do szydełka :)

Aga pisze...

Całkiem ładny wyrzut sumienia Ci wyszedł.
Zapraszam do mojego bloga szydełkowego:
http://koronkowarobota.blogspot.com/