piątek, 15 lipca 2011

Remont i inne katastrofy naturalne

Już prawie od miesiąca remont hula w moim domu, a ja żyję jak nomada, albo przynajmniej jakiś squatters ;-) Dlaczego tak długo zapytacie - ano jak ktoś ma fantazję, żeby przestawiać ściany, tynki zdzierać do żywej cegły, sufity podwieszać, płytki kłaść itp., a budżet na to skromniutki, to wtedy wszystko trwa i trwa. Ale nie narzekam - moja łazienka powoli zaczyna przypominać łazienkę, a nie fragment slamsów. Niestety życie na kartonach nie składnie do uzewnętrzniania się robótkowo,a tym bardziej do dokumentowania efektów tegoż uzewnętrzniania. Zdążyłam jeszcze uszyć parę rzeczy zanim chaos rozpętał się na dobre, ale nadworny fotograf zajęty teraz męskimi czynnościami typu skrobanie, przewiercanie itp. i nie chcę mu głowy zawracać. W dodatku przez następne dwa tygodnie wojażuję po Europie w celach taneczno-warsztatowych oraz certyfikacyjnych (zostanę instruktorką ATSu certyfikowaną przez autorkę tegoż stylu tańca :-)) Ujmując sprawę krótko - żegnajcie do sierpnia i szykujcie się na projekty krawieckie - łatwe a efektowne :-)

4 komentarze:

Brahdelt pisze...

Trzymam kciuki za przetrwanie remontu! (bo z innymi życiowymi wydarzeniami jak widzę radzisz sobie znakomicie, gratulacje! *^v^*)

Ula Zygadlewicz pisze...

Powodzenia!

Agata pisze...

miło wiedzieć, że nie sam człowiek walczy na polu remontowym tego lata ;) choć tym razem nie mieszkam w centrum frontu walk i ścian nie przestawiam.
Trzymaj się!

Monika pisze...

Masz ode mnie nominację do One Lovely Blog Award. Szczegóły u mnie na Raptowniku.
A oto i ona: http://4.bp.blogspot.com/-WFss8aL-HJ8/TjczXCowHBI/AAAAAAAACQ0/uD52xsLo1DE/s1600/lovely_blog.png