sobota, 30 stycznia 2010

Koci reportaż

Obserwowałam przedwczoraj dynamikę wspólnego snu moich kotów - mogę się im przyglądać godzinami - przybierają takie śmieszne pozycje i robią słodkie miny ;-)







PS: A Gudrun pokazuje już wiosenną kolekcję - tym razem inspirowaną Prowansją i francuską wsią - zestawienia różnych wzorzystych tkanin - boskie - chciałabym tak umieć :-))

środa, 27 stycznia 2010

Shalomowa zagwozdka


Utknęłam z Shalomem :-/ Korpus "wydziergał się" błyskawicznie, jest słodki, pięknie leży i w ogóle same superlatywy. Zapowiada się na sweterek, po który ręce same sięgają do szafy, gdy trzeba narzucić na siebie coś cieplejszego. Niestety utknęłam na rękawach. Na pewno nie chcę ich robić na drutach pończoszniczych, bo po prostu ich nie cierpię. próbowałam na prostych, ale jakoś nie udaje mi się dobrać kształtu, chciałam żeby były przylegające na całej długości i lekko rozszerzone przy nadgarstkach, ale kiedy próbuję coś wykombinować, to albo wychodzi mi strasznie szeroki rękaw (gdy zrobiłam równą ilość oczek na całej długości dopasowaną do obwodu rękawa na górze, podyktowanego szerokością otworu pod karczkiem), gdy próbowałam robić rękaw rozszerzany od dołu ku górze też jakoś niespecjalnie to wygląda. Czy ktoś robił może Shalom w wersji z rękawami i może dać mi jakieś wskazówki?

A z innej beczki - migawki kocie. Koty zasadniczo w te mrozy nie przerywają snu (może to jakieś koty z niedźwiedzimi genami? ;-) Jednak kiedy jest tak słonecznie, jak dzisiaj, nieco się ożywiają i czasem nawet jakieś kocie konferencje odbywają:


Poza tym nie wiem, jak to jest - ale dwie grube kluski (Stanisław i Pulpecja) w ogóle nie chcą wychodzić na balkon, a cienkie spaghetti (Mantra) się pcha w największy mróz na dwór, choć nie ma grama tłuszczu, który by ją zabezpieczył...
Pulpecja jest za to przeszczęśliwa, gdy rozłożę kanapę w dużym pokoju i może się rozłożyć na niej przylegając do kaloryfera ;-)


A tu koty śpią po śląsku, czyli w pozycji "na hałdę węgla" - jeden rzucony na drugiego ;-P

piątek, 22 stycznia 2010

zdjęcia z występu w Katowicach


Nadal zakopana jestem w pracy, ale pojawiło się kilka fotek z występu Ouled Nail na Egyptian Fever w Katowicach, więc się z Wami dzielę. Jak widać, całkiem wesoło nam było na scenie ;-)






Autorką wszystkich zdjęć jest niezrównana Asha, czyli JoAsia Żmudzińska

wtorek, 19 stycznia 2010

to i owo

Melduję, że życie mnie znów pożarło - przygotowywałam się do występu w Katowicach, w weekend udało mi się tam dojechać i zatańczyć z delegacją Ouled Nail na festiwalu Egyptian Fever - było kolorowo, pięknie i napasłam oczy klasycznym tańcem brzucha w różnych interpretacjach (zdjęcia mogli robić tylko wybrani fotografowie, jeśli jakieś wpadną w moje ręce, to pokażę. Tutaj jest jedna fotka, jeszcze sprzed show, pokazuje, jak uczymy publiczność zaghareetu :-)).Ze Śląska przywiozłam w charakterze prezentu jakieś zatrucie pokarmowe/wirusa - na szczęście jest już lepiej, choć nadal nie mam zbyt dużo sił :-/ Pogoda jaka jest, każdy widzi, więc nadal nie ma szans na fotki Charmu :-/ Staram się ogarnąć i nadgonić zaległości (a tych sporo, oj sporo). Wybaczcie więc ponowną nieobecność na blogu i na osłodę obejrzyjcie taki ładny filmik

poniedziałek, 11 stycznia 2010

ludzie maile piszą...

... i zadają interesujące pytania :-) Bbperszer na przykład zastanawia się:

"...w związku ze zdjęciem Shalom mam pytanie do bardziej doświadczonej dziergaczki.Tam plisa na przodzie robiona jest razem z całą połą przodu.Czy to jest możliwe tylko przy plisach robionych ściegiem francuskim czy przy ściągaczowych też?Bo ja widywałam plisy robione osobno (takie długie paski ściągacza) przyszywane potem do boku.Co jest lepsze i dlaczego?"

A ja sobie pomyślałam, że to bardzo fajne pytanie i szkoda, żeby ograniczać je do dyskusji między dwoma osobami ;-) (bbperszer, mam nadzieję, że nie zabijesz mnie za upublicznienie fragmentu maila)

Moja niezbyt profesjonalna odpowiedź brzmi następująco:
Nie spotkałam się nigdy z wyrabianiem pionowych plis ściegiem ściągaczowym wraz z połą przodu, wydaje mi się to niemożliwe z technicznego punktu widzenia. Sama robiłam plisy ściągaczowe w opisany przez ciebie sposób i przyszywałam do przodu, ewentualnie nabierałam oczka na pionowym brzegu przodu i dekolcie i na drutach na żyłce robiłam ściągacz, wtedy nie trzeba było przyszywać. Ewentualnie jeśli przód nie był dziergany od dołu do góry, lecz od środka do prawej/lewej (częste przy fasonie "nietoperzowym" lub kimonowym sweterków), to najpierw robiłam ściągacz, a dalej wzór właściwy swetra. Każda z metod ma swoje plusy i minusy - ściągacz (zwłaszcza, jeśli włóczka jest bardzo sprężysta, źle zmierzymy próbkę itd.) może zbytnio ściągać się na końcu nieprzyczepionym do przodu, przez co sweterek wygląda nieco dziwnie, za to plisa ściągaczowa rzadko nadmiernie się rozciąga, co z kolei jest wadą plisy robionej ściegiem francuskim (bardzo łatwo rozciąga się na wolnej krawędzi, czasem nawet do tego stopnia, że po paru praniach zaczyna przypominać falbankę).
A jakie są wasze doświadczenia i pomysły w tej kwestii?

piątek, 8 stycznia 2010

o żesz ty...

... a było już tak pięknie i prawie wróciłam na bloga i zaczęłam regularnie "postować" :-/ Ale zwłoka to tylko częściowo moja wina - żyję intensywnie, więc część rzeczy, które chciałabym wam pokazać (np. przecudną szadź na drzewach na tle błękitnego nieba) mijałam tylko patrząc przez szybę samochodu.
Co na froncie robótkowym? Charm został naciągnięty, zeszyty i wykończony. Ponieważ idąc za radą Kim próbkę mierzyłam naciągniętą na długość (bo ścieg francuski z biegiem czasu mocno się rozciąga, zwłaszcza na włóczkach bawełnianych), to sweterek po zrobieniu okazał się nieco kusy (na szerokość jak najbardziej ok, ale na długość kusy). Więc musiałam kolegę Charma wyprać, co z kolei pociągnęło za sobą konieczność suszenia owego przez parę dni w stanie rozłożonym. Jak już dosechł i okazało się, że długość ma mniej więcej przyzwoitą, to na świecie nastała szarówka i śnieg - w domu zdjęcia ciemne wychodzą, a z lampą błyskową po prostu brzydkie, a na 6 stopniowy mróz nawet dla was nie wyjdę w samym sweterku ;-) Musicie uwierzyć na słowo, że jest ładny i poczekać, aż będzie choć minus jeden - wtedy może wyskoczę na 5 minut na dwór i trzasnę foty. Shalom, choć nie mam dla niego zbyt dużo czasu, przyrasta błyskawicznie - może nawet uda mi się go skończyć w weekend???
A poza tym spodobał mi się blog "szafiarski" ze zdjęciami "street stajlu" - to dziwne, bo zwykle na tego typu blogach podoba mi się co setny przykład "fajnego stylu" - a tu interesująca jest większość, w dodatku to blog niemiecki, a jakoś nigdy nie postrzegałam Niemców jako naród o szczególnej fantazji ;-) Blog nazywa się Anders-anziehen, a zdjęcie tej pani mnie powaliło dosłownie - bardzo "fifne" ubranie, jak mawia moja Babunia :-)

niedziela, 3 stycznia 2010

Shalom!

Nie, nie witam się z wami po żydowsku, tylko sugeruję co na drutach ;-) Chodzi oczywiście o uroczy sweterek zaprojektowany przez Meghan z bloga Involving The Senses, który dzięki uprzejmości Truskaveczki ma nawet polską wersję opisu :-) Oczywiście zdaje się, że szał na ten model zdążył się już przewalić po wszystkich blogach, a ja załapałam go jak zwykle nieco późno, ale to dlatego, że wersja bez rękawków podobała mi się umiarkowanie. Jednak kiedy na blogu SouleMama zobaczyłam wersję z rękawami, zakochałam się. (Przy okazji, jeśli nie znacie bloga SouleMama, zajrzyjcie koniecznie - nie jestem specjalnie "prodzieciową" osobą, ale ilekroć zaglądam do tej sporej SouleMamowej rodzinki robi mi się bardzo ciepło i błogo na sercu).


Tym sposobem wczoraj zaczęłam dziergać Shalom z rękawami. Mam nadzieję, że się uda, bo nigdy jeszcze nie robiłam swetra na karczku, a i moja włóczka jest cieńsza od oryginału, więc musiałam wszystko przeliczyć po swojemu, uwzględniając przy tym, że jednak nie noszę rozmiaru S ;-) Moja włoczka to mięciutka mieszanka wełny jagnięcej i akrylu (chyba) w kolorze błękitu z kroplą turkusu.
Charma skończyłam w Sylwestra, żeby zakończyć ładnie stary rok, teraz leży i się naciąga, później będę zeszywać i wkrótce powinnam pokazać jakieś zdjęcia. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, jak wyjdzie.
Poza tym postanowiłam, że w tym roku nie robię żadnych postanowień noworocznych ;-P Zastąpię je konkretnymi planami, z terminami, etapami pośrednimi i opisem kroków wiodących do celu. Pierwszy plan ma powstać do końca stycznia i będzie to ramowy plan na ten rok. Mam nadzieję, że taki sposób pozwoli mi się bardziej zdyscyplinować.