sobota, 24 września 2011

Robótkowe życie to też sztuka kompromisów

Nowy wygląd Herbimanii chyba się już ustabilizował i mam nadzieję, że się wam podoba, a przynajmniej, że nie cierpicie wchodząc tutaj ;-P

Nie odzywam się ostatnio, bo znów przywaliła mnie praca i inne obowiązki i nie miałam za bardzo czasu, żeby dziergać cokolwiek. Co nie znaczy, że kompletnie nic się nie dzieje. Wprawdzie Aidez odpłynął na dalszy plan, bo skomplikowane warkocze i wzory aranowe to nie jest coś, co człowiek może dziergać „na szybko” i bez zastanowienia, kiedy akurat ma 15-20 minut swobody. Z tego względu postanowiłam wrzucić na druty taką robótkę, przy której nie trzeba zbyt dużo myśleć. Przy okazji oczywiście chciałam też zutylizować część swoich robótkowych zapasów. Wybór padł na włóczkę, która niezwykle mi się podoba, a niejasnych dla mnie powodów przeleżała na górnej półce szafy przynajmniej z 8 lat.


Kupiłam ją kiedyś w Pradze, w moim ulubionym sklepiku MarLen. Ma cudowny kolor i równie boski skład – wełna z angorą – jest tak mięciutka i przytulaśna, że człowiek od razu ma się ochotę nią owinąć, wtulić się w nią i trwać w tym błogostanie. Niestety mam jej tylko ok. 400 g, ale wydaje się, że jest bardzo wydajna, więc mam nadzieję, że projekt się uda. Skoro włóczka milutka, to dziergadełko miało być takie do owinięcia się. Od pewnego czasu przyglądałam się sweterkowi z dość archiwalnego, o ile pamiętam, numeru Tendances Phildara. Wygląda tak:


Coś mi jednak nie do końca pasowało w górnej części. Za to spodobał mi się bardzo Billy Cardi - wprawdzie autorka uszyła go po prostu z materiału dzianinowego (zajrzyjcie tam, bardzo fajny tutorial), ale bardzo łatwo było dokonać adaptacji do potrzeb „drutowych”. Podoba mi się to, że można go przepasać paskiem i nosić w stanie „otwartym” lub spiąć coś w rodzaju kołnierzyka pod szyją i poczuć to cudowne ciepło angory. Dokonałam więc niezbędnych przeróbek w oryginalnym wzorze Phildara i zaczęłam dziergać – jak widać na razie nieśmiało, ale idę do przodu. Mam nadzieję, że wkrótce będę się mogła pochwalić efektami.

Poza tym oglądam sobie różne jesienne propozycje i ostatnio spodobały mi się dwa sweterki z domu handlowego Talbots - o takie:



Proste, eleganckie i funkcjonalne. I znów chyba zaczęła mnie urzekać szarość i srebro.

6 komentarzy:

Anat pisze...

Wełenka wygląda przesympatycznie. Dobrze, że znalazłaś na nią czas, mam nadzieję, że wystarczy ci włóczki na cały projekt. Już widzę, że będzie nowe cudeńko do podziwiania :)

dorkamikrus pisze...

super wygląda ta włóczka,miękka i ciepła będzie

polkaknits pisze...

Ustabilizowany wygląd- ekstra! Podoba mi się co planujesz względem przytulaśnej włóczki. Ja w ramach bezstresowych robótek z doskoku dziergam teraz Efortless. Tutorial na Billy Cardi jest bardzo fajny!

Ula Zygadlewicz pisze...

Myślę, że świetnie dobrałaś wzór do włóczki. Powinien pięknie wyeksponować jej kolor.

Intensywnie Kreatywna pisze...

Ten pierwszy sweterek z Talbotsa jest genialny, prostota, elegancja, ale na pewno nie nuda. Poza tym jestem wielbicielką takich półokrągłych przodów.

edi-bk pisze...

Wełenka ma cudny skład i jeszcze piekniejszy kolor. Mnie urzekł ostatni model. Jak zawsze masz oko do fajnych modeli. Serdecznosci.