piątek, 16 października 2009
Ech, no...
Mantra mi się rozchorowała :-/ Na szczęście nie chodzi o jej padaczkę - ma jakieś sensacje jelitowe - czytaj: wymioty i biegunka. Byliśmy u weta, dostała 3 (!) zastrzyki i jutro mamy wrócić tam jeszcze raz. Nie bardzo wiem jak, bo kicia już dziś tak wojowała przy próbie włożenia jej do kontenerka, że Smok skończył z dłonią rozharataną pazurem ;-/ Ale jakoś będzie trzeba ją zapakować. Zwłaszcza, że jak Mańka wymiotuje, to przy okazji nie tylko się odwadnia, ale zwraca też Relanium, więc grozi nam kolejny atak padaczki. Zastrzyki dostała rano i chyba jest lepiej, kota jest bardziej ożywiona, nie było ani wymiotów, ani zalewania kuwety. Saszetkę ze specjalnym jedzonkiem od weta olała sikiem falistym (za to Stanisław mało nie wyszedł ze skóry, żeby się do niej dostać ;-P), ale ugotowaną pierś z indyka wchłonęła z dużym apetytem. Nie jest więc tragicznie. Ale trzymajcie kciuki i tak, proszę :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
9 komentarzy:
3MAM
Herbatko, zapraszam Cię do mnie po niespodziankę. Pozdrawiam cieplutko!
Herbi - trzymam kciuki, żeby Mantra jak najszybciej doszła do siebie! Wiem jak to jest - nasz kot też miał takie rewolucje, ale jak był kociątkiem. Na szczęście trafił na dobrego weta i ten go wyleczył. Pozdrawiam - Asia
Trzymam kciuki, aby kota się wzięła w kocia garść i już była zdrowa jak rybka! :)
Kciuki trzymam mocno, okazuje się, że z trzymanymi kciukami też da się głaskać kota! *^v^* (Nie mogę przerwać głaskania, kot mi na to po prostu nie pozwala!... ^^)
trzymamy oboje z moim Filemonem:)
Trzymam kciki za Mantrę.Życzę duuużo zdrówka:)))
trzymam i coraz bardziej sie denerwuje, ze nie ma info o aktualnym stanie mantry.
skrzacik & company ogonowe
Prześlij komentarz