Na samym finiszu dorwał mnie syndrom zmęczenia zimowego, za to nieźle łupnął. Jestem zniechęcona, łatwo się irytuję, problemy wokół mnożą się jak króliki, a ja popadam w bezwład. W powietrzu czuć nastrój oczekiwania - mam już dość czekania i chcę tej wiosny teraz i już - mam złudną nadzieję, że wraz z jej nadejściem rozwikłam też inne kłopoty dnia codziennego. W dodatku w parze z dołkiem psychicznym idzie osłabienie fizyczne - czasem nie mam nawet siły, żeby dokończyć mój codzienny trening, mięśnie drżą i ogólnie czuję się strasznie sflaczała - to chyba jednak bardziej wina umysłu, niż rzeczywistego spadku kondycji. Na szczęście dziś nad Poznaniem piękne słońce, więc postanowiłam zastosować helioterapię i wyniosłam się z pracą na balkon, może światło i ciepło przywrócą mi optymizm, bo bardzo nie lubię siebie w wersji jęcząco-narzekająco-negatywnej ;-)
Kaftan ma skończone rękawy i zaczątek tyłu. Niestety istnieje groźba, że nie starczy mi włóczki, bo okazała się mało wydajna ;-/ Brnę jednak dalej i zobaczymy..
3 komentarze:
Mam nadzieję, że starczy Ci włóczki, tyle razy miałam taki problem...Zawsze potem możesz coś skrócić od dołu jakby co. Kolor śliczny ma. Staram się nie przejmować pogodą, wszystko ma swoje plusy i minusy dla mnie. Pies ma frajdę ze śniegu, a jak on ma frajdę to i ja:)Z kondycją na przedwiośniu też ciężko, ale wracam do siebie po chorobie, ba! I chcę więcej ćwiczyć! Pozdrawiam!
Bardzo byłoby szkoda, gdyby tej wełny nie starczyło.Wzór jest bardzo piękny. Będę trzymała kciuki.
Syndrom zmęczenia trzyma i mnie , ale ja bardzo zaniedbałam jakikolwiek ruch.
Jak mówią buddyści:"Wszystko jest takie, jak powinno być ".
Damy radę :)
Trzymam kciuki, by udało Ci się dokończyć te śliczne niebieskości.
Prześlij komentarz