
Zastosowałam się do waszych rad i wypróbowałam technikę Magic Loop (Magiczną Pętelkę) do zrobienia mitenek. Eureka! Nigdy więcej ohydnych drutów pończoszniczych. Magic Loop jest nie tylko bezproblemowa, ale nawet całkiem przyjemna, w dodatku można dzięki niej wydziergać nawet "tubki" o bardzo małej średnicy i nie tworzą się w nich nieestetyczne "drabinki", czyli ponaciągane oczka. Baaardzo dziękuję za tę poradę :-)))) Zrobiłam sobie dłuuugie mitenki z kciukiem, tak na próbę, zanim zabiorę się za te, o których pisałam parę postów temu. Wykorzystałam do tego trzy motki mięsistej włóczki, która leżała u mnie od jakiegoś czasu, bo kupiłam ją okazyjnie i choć kolory mi się podobały, to było jej troszkę zbyt mało na jakiś "konkret". Na mitenki nadawała się idealnie. Wzór sobie wymyśliłam, chciałam, żeby był trochę inny i tak powstały takie "kabaretowe" mitenki. Przygotowałam opis, może się komuś przyda ;-)

Pasiaste mitenki
włóczka: ok. 150 g mięsistej, ale niezbyt grubej włóczki w trzech kolorach
próbka: 16 oczek i 28 rzędów przerobionych ściągaczem 4 o. prawe, 4 oczka lewe, po rozciągnięciu na płasko powinno tworzyć kwadrat o boku 10 x 10 cm
ostateczne wymiary mitenek: długość: 50 cm, obwód na górze 24 cm, na dole: 18 cm.
Mitenki w całości wykonałam metodą Magic Loop, przy użyciu drutów nr 4 na żyłce. Nauczyłam się jej z filmiku na YouTube – tego:
Nabrałam na druty 39 oczek i przerabiałam ściągaczem: 4 o. prawe/4 o. lewe (ostatnie będą 3 o. lewe). Zaczęłam od paska w kolorze malinowej czerwieni, a później w co jedenastym rzędzie zmieniałam kolor włóczki na inny (czarny, bordowy i od początku malinowa czerwień, czarny, bordowy itd.). Bałam się, że motki całkowicie splączą mi się z drutami, więc za każdym razem, gdy zmieniałam kolor, przecinałam nitkę, dowiązywałam drugą ze sporym zapasem, a na końcu po prostu ładnie wszystkie te nitki zaszyłam. Oprócz tego w co 12 rzędzie osiem razy zamykałam po jednym oczku, przy tym robiłam to w taki sposób, że za każdym razem przerabiałam dwa oczka razem, by stworzyły jedno w innym „żeberku" ściągacza. W efekcie po wykonaniu ósmego zamknięcia oczka miałam na drutach ściągacz 3 o. prawe/3 o. lewe z wyjątkiem jednego „żeberka” składającego się z 4 o. prawych. W 111 rzędzie zamknęłam 4 oczka tego „żeberka" z oczkami prawymi, a w kolejnym narzuciłam ponownie 4 oczka i dalej przerabiałam je na prawo W ten sposób powstał otwór na kciuk. Całość robótki zakończyłam na 135 rzędzie, zamykając ładnie wszystkie oczka. Następnie również techniką Magic Loop nabrałam 10 oczek wokół otworu na kciuk, wyrabiając je wprost z robótki i przerobiłam 10 rzędów w układzie 4 oczka prawe, 1 oczko lewe, 4 oczka prawe i 1 oczko lewe. Następnie zamknęłam wszystkie oczka. Później pozaszywałam wszystkie luźne nitki i zabrałam się za drugą mitenkę. I już :-)

A tak w ogóle, to jakoś dziwnym trafem udało mi się przygotować garderobę na zimę, zanim na dobre się rozgościła. Nabyłam całkiem tanio ciepły płaszczyk z dość sporą domieszką wełny i kaszmiru, kupiłam śmieszny kapelusik, który noszę razem z chustą zawiązaną trochę po piracku na głowie (cudownie ciepło w tym jest), mam długie mitenki, a dziś udało mi się kupić porządne, ciepłe buty, na podeszwie, która przynajmniej w teorii nie powinna się ślizgać po lodzie i śniegu. Moda modą, ale pomykanie w butkach na 10 cm obcasach na próby zespołu i zajęci z tańca, które prowadzę wieczorem nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie, zwłaszcza, że komunikacja miejska ostatnio jakby nieco gorzej radzi sobie z punktualnością i półgodzinne wyczekiwanie na przystanku staje się dla mnie przykrą normą :-/