Uffffffffff - ostatnie tygodnie były straszne - pracowałam non stop. Ale już po wszystkim i wracam do normalności. Niestety dopadła mnie niechęć do drutów i jakoś nie mogę się zebrać, żeby kończyć Elisabeth. W ogóle muza moja kapryśna strasznie - to na haju, to w wielkim dole ;-P Nie znaczy to jednak, że w kwestii robótkowej nic się nie dzieje. Przerzuciłam się chwilowo na szydełko. Chcę zrobić piękny, ATSowy pas do tańca dla osoby, którą darzę wielkim szacunkiem. Od dwóch dni wymyślam, jak ma wyglądać. Bo skoro ATS to wiadomo - klimaty folkowe z nutą orientalną, mocne kolory, zdecydowane wzory - sporo pomponów - generalnie ma być go widać:-) W dodatku zależy mi bardzo, żeby był wyjątkowy. Na początku pomyślałam, żeby wykorzystać Irish crochet - ale irlandzkie koronki w czystej formie nieco zbyt subtelne są, bardziej by pasowały do kostiumu w którym tańczy się tribal fusion. Później spodobały mi się bardzo "ananasy", jednak bawełna, którą kupiłam, jest tak cieniutka, że "ananasy" wychodzą maluteńkie i z daleka (czyt. ze sceny) ich widać nie będzie - zleją się na tym pasie w jedną masę. A dziś w nocy przyśniło mi się, jak powinien wyglądać ten pas i od rana dłubię i eksperymentuję. Stanęło na paisley'ach i motywach z mehandi, z nutką fantazji oraz zmodyfikowanej koronce irlandziej. Jakoś najlepiej mi to pasuje i chyba pójdę w tym kierunku. Pierwsze próbki wyglądają tak:
Brakuje mi tu jednak koloru - przynajmniej te małe łezki powinny być różnokolorowe. Pewnie jeszcze przez parę dni będę wypróbowywać różne warianty. Teraz muszę się jeszcze zmierzyć z kwiatem lotosu - wymyśliłam sobie motyw lotosu, taki, jak na hinduistycznych i buddystycznych malowidłach - to taki kwiat "z profilu" na którym siedzi Budda lub hinduistyczne bóstwa. I muszę pokombinować, jak to zrobić szydełkiem...
1 komentarz:
Wysmakowane motywy z tej soczystej włóczki wycisnęłaś. Zwiastują interesującą całość :) Kwiat w dużym szczególnie mi się podoba.
Prześlij komentarz