Nie wiem, jak to się stało, ale moje życie ostatnio przypomina roller coaster. W poniedziałek z napięciem i radosnym oczekiwaniu wychylam się z mojego wagonika patrząc na tydzień, który rozciąga się w dole i nagle ziuuuu - już jest niedziela, a ja nie jestem w stanie nawet ogarnąć wszystkich wrażeń, tak szybko to minęło. Nie skarżę się, bo jest ciekawie i nie ma czasu na nudę, ale zaczyna mi brakować czasu na różne drobiazgi - jak blog na przykład ;-)
Chciałam dziś wam pokazać te moje nowe spódnice, ale nadworny fotograf niedostępny, więc chyba jednak jutro, bo one zdecydowanie lepiej wyglądają na człowieku, niż w stanie rozłożonym.
Opracowałam do końca schemat pasa ATSowego i wczoraj udałam się do Ulki z zamotane.pl na zakupy - kupiłam śliczną cienką bawełnę w kilku kolorach i mam nadzieję, że w weekend zacznę już coś konkretnego w tej sprawie (choć całą niedzielę spędzam na warsztatach tanecznych, będzie taniec z laseczką (hura!) i z wachlarzem (hura, hura!) Przy okazji Ulka pokazała mi włóczki, które ściągnęła do sklepu z Adriafila i powiem wam - mam już rozległe plany zakupowe na jesień ;-P Alpakowe i merinowe włóczki Adriafila są miękkie jak chmurka - coś niesamowitego - teraz muszę tylko zarobić górę pieniędzy, żeby starczyło i na robótki i na warsztaty taneczne ;-P Na stronie internetowej zamotane nie ma wszystkich włóczek Adriafila, które można kupić u Ulki, więc jeśli ktoś będzie w Poznaniu - to warto się do sklepu wybrać osobiście, tym bardziej, że obsługa jest pierwsza klasa i tak samo zwariowana na punkcie robótek, jak my ;-P
A tak poza tym, to wygrzebałam na Allegro przecudną, pakistańską bluzkę, która właśnie do mnie dotarła i jest tak piękna, że nie mogę się napatrzeć:
Te śliczne hafty i optymistyczny odcień turkusu i orientalny klimat - po prostu uwielbiam ją :-)
A podczas ostatnich upałów ratuje mnie to:
"Lody nocą" z Zielonej Budki uzupełnione świeżymi malinami. Czekoladowe, z wiórkami czekoladowymi, z kandyzowanymi wiśniami, z sosem wiśniowym ... i z chili :-) Moje kubki smakowe wariują i nie wiedzą, któremu doznaniu oddać się najpierw - chłodowi lodów, słodyczy wiśni, gorzkości czekolady, ostrości chili czy kwaskowatości malin - jednym słowem hedonizm na całego ;-)
6 komentarzy:
Bardzo smakowicie wyglądają te lody z malinami, chyba też się skuszę, chociaż dla mnie - bez chilli. *^v^*
A ja bym chciała, żeby czas popłynął trochę szybciej, mam już dosyć lata, które jak na razie przynosi mi tylko mało miłe rzeczy... Niech już będzie moja ukochana jesień!
o matko jakie pyszności pokazujesz, aż dostałam ślinotoku!
Bluzka ma piękne kolory i zdobienia.
A ja się zachwycę przecudnej urody bluzą [lody mam w zamrażalniku, to sobie zapodam poslje obieda ;p]. Gdzie Ty znajdujesz takie cudeńka!?
Czekam na fotki spódnic :)
Taaak, złota jesień mogłaby już przyjść i trwać do wiosny ;)))
Czuję się tak, jakbym trafiła na własnego bloga, którego w tajemnicy przed samą sobą pisałam :). Znalazłam Cię szukając czegoś o Sharon Kiharze; wyskoczył mi Twój post o makowcu! Od tamtej pory zaglądam regularnie - też jestem tłumaczką, też wsiąkłam w taniec brzucha, choć w bardziej niż Ty tradycyjnej wersji, też dziubam różne rzeczy, choć raczej biżuterię i kolczyki, do niedawna też byłam kocią mamą :). W każdym razie - melduję się ze swoją radością, że znalazłam pokrewną duszę w internecie, a także, że będę regularnie wracać! Pozdrawiam.
Witaj, Marto :-) Rozsiądź się wygodnie, nalej sobie herbaty (może mrożonej, biorąc pod uwagę aktualną pogodę) i czuj się dobrze :-)
Dziewczyny, te lody są niezwykle smakowite - spróbujcie :-)
jo_an44 - cudeńka zwykle wygrzebuję na Allegro po prostu.
To właśnie mam zamiar zrobić! Zapraszam też, jeśli masz ochotę zerknąć, na mojego fotobloga: http://textural.wordpress.com/ :).
Prześlij komentarz