wtorek, 3 listopada 2009

zombie

Ostatnio wygląda na to, że u mnie jak w kabareciku Olgi Lipińskiej, co się polepszy, to się pop... Dorwało mnie jakieś przeziębienie (nie, raczej nie świńska grypa, mówię na wszelki wypadek, bo media popadły w prawdziwą histerię na ten temat). Siły odpornościowe mam na tyle silne, że choróbsku nie udało się mnie rozłożyć, ale na tyle słabe, że nie potrafią sobie całkiem z nim poradzić. I jak to zombie, ani żywe, ani martwe, ja jestem ani zdrowa ani chora. Chodzę osłabiona, nos i czaszkę rozsadza mi katar, gardło już przestało boleć na szczęście, a temperatura waha się między normalną a 37 stopniami. Najgorzej, że nie mogę sobie pozwolić na luz, bo w piątek mija termin dostarczenia do wydawnictwa kolejnego tłumaczenia. W przerwach dziergam coś, ale niemrawo. Jak widzicie, nic ciekawego...

6 komentarzy:

Ula Zygadlewicz pisze...

Zdrowiej szybko! :)

magbod pisze...

no to zaeby ci sie szybciej zdrowialo zapraszam po wyroznienie :)))

skrzacik

ps. obloz sie kotami, podobno dzialaja leczniczo :))))))))))

magbod pisze...

puk,puk, puk? czy herbatka juz ozyla?

maroccanmint pisze...

Hej, Herbatko, mam nadzieję, ze wszystko u Was w porządku :-) Dawno tu nic nowego się nie pojawiło :-)
Na wszelki wypadek zasyłam dobre fluidy...

Unknown pisze...

Herbi, przepadnieta istoto, jak sie zwal ten preparat siarkowy na stawy dla kulturystow? Moze mi na pamiec pomoze :)Rym cym cym

Znowu cos tlumaczysz na przedwczoraj?
Pozdrooffffka
qd

magbod pisze...

zapraszam po wyróżnienie