piątek, 16 stycznia 2009

zmęczenie materiału

Nastąpiło chyba. Mam w głowie kilka projektów, ale wszystkie wymagają: narysowania, przeliczenia, zaplanowania itd. I jakoś tak mi się nie chce, może dlatego, że pracy mam sporo i "po robocie" nie chce mi się już specjalnie myśleć. Sen o hanami leży sobie i czeka, płaszczyk własnego pomysłu na razie tylko w formie rysunku, kilka innych rzeczy też tylko w zakamarkach moich zwojów mózgowych się kryje. Potrzeba mi gotowca, takiego, co to robi się, jak po sznurku i to najlepiej szybko. Aż podskoczyłam z radości, kiedy wczoraj odkryłam, że DROPS opublikował już opisy do kolekcji wiosenno-letniej - czyli mogę się zabrać za ten "samograjowy" sweterek:


Zanurzyłam się w mojej przepastnej szafie, zrobiłam próbki z czterech różnych włóczek chyba i... nic - nie podobały mi się. Wiecie, co to oznacza? Trzeba kupić nową ;-P Na Zamotane wygrzebałam śliczną Carmen w głębokim odcieniu bordowym, już miałam zamówić, gdy zauważyłam, że jest możliwość odebrania towaru osobiście, w ich nowym sklepie w Poznaniu :-) Złapałam Smoka za frak, wsadziłam za kierownicę autka (mam prawo jazdy, a jakże, czyściutkie, nieużywane od 18 lat ;-P ale postanowiłam, że na wiosnę reanimuję swoje umiejętności :-) i pojechaliśmy. Podany adres to duży "blaszak" z mnóstwem maleńkich sklepików - wszystkie pod jednym numerem. Chodziliśmy i chodziliśmy - Nieźle zamotany ten sklep - zauważył Smok. Już prawie straciłam nadzieję, że go odnajdziemy, gdy Smok wypatrzył kolorowy szyld, zakryty częściowo żelazną bramą - jest! Zeszliśmy do katakumb "blaszaka", a tam dość duże pomieszczenie i wszędzie włóczki, częściowo na półkach, częściowo w kartonach, a między nimi bardzo sympatyczna pani, która przeprosiła nas za to, że jeszcze bałagan i sprzedała mi 12 motków upragnionej Carmen :-)


Teksturą bardzo mi przypomina Linate Wooly, też jest miękka, puszysta i nie skręcana z nitek. Kolor jest obłędny i mam nadzieję, że doda nieco blasku prostemu sweterkowi z DROPSA :-) Zrobiłam próbkę i odpowiada idealnie opisowi :-) Oczywiście nie może całkiem prosto i wczoraj wieczorem odkryłam, że nie mam takich drutów na żyłce, jakie są potrzebne. Więc dziś czeka mnie wyprawa do miasta, bo w osiedlowej pasmanterii oczywiście też takich nie mają. Ale weekend będzie mój i Carmen :-)

18 komentarzy:

sekutnica pisze...

hehe, to ja sie pochwale, ze moj szalik, co go od roku robie ma juz polmetek :)

Anonimowy pisze...

No jak się wszystko pięknie złożyło, i nawet Smok dopisał...:)

Herbatka pisze...

Smok nigdy nie zawodzi, fajna bestia z niego :-)
Seku, tempo zaiste stachanowskie ;-P

Kath pisze...

Gdyby Smoka wystawić na giełdę to przy takich nieodmiennie wysokich notowaniach... :)
Piękna ta Carmen. Co prawda bordowego mam ostatnio zbyt wiele wokół siebie ale próbkę z zamotanych mam i pimutla w dotyku.
Opis zwąchałam wczoraj i gdybam sobie :)

Kath pisze...

Pimutla- milutka. Te moje literówki :/

sekutnica pisze...

Herbi, ale wiesz, zaczete kilka obrazkow xxx, nie zeby od razu jakis byl skonczny, kilka frywolitkowych gwiadek ... to chyba moj doroboek robotkowy za 2008 no i nalewek troche, ale to insza inszosc

opakowana pisze...

Nonono, toz to najprostsza droga do piekla!!! Skonczysz jak ja - pol garazu, pol pokoju i pol strycu we wloczkach...a to TYLKO w jednym domu!!!! i ciagle mam nie TA na jakis dany projekt....juz probowalam szukac czegos na Camden, na cos tam i cos tam (w zeszycie)...i tez nic....
co do prawa jazdy - jestem pod wrazeniem zmiany 180stopniowej...ostatni raz jak ja sie rozplywalam nad tym, ze uwielbiam prowadzic (I nadal tak jest mimo tego wrednego wypadku, ktory mogl sie skonczyc OKROPNIE) to powedzialas niczem krolowa Wiktora - ja lubie byc wozona! Widzisz jakie to na mnie zrobilo wrazenie!!? :PPP
zaraz lece do Dropsa patrzec, co juz jest przetlmaczone...zaraz bedzie tez nowy Rowan (jakos srednio w nim), nowe wydanie gazety Debbie Bliss i nowe Rowan Classic ksiazeczki - zawsze wychodza po trzy...tragiedja, panie dzieju, tragiedja! :)))

Brahdelt pisze...

No więc jednak bordo, brawo! *^v^*
Melduję posłusznie, że zrobiłam dzisiaj rosołek. Mimo odgrażania się z wrzuceniem kurczaka, kurczaka w nim nei było, bo zapomniałam kupić, ale był całkiem smaczny i bez niego. ^^ Wypiłam litr na gorąco, Robert jeszcze nie uciekł gdzie pieprz rośnie, ale on lubi czosnek. Czekam na działanie zdrowotne. ^^
"pimutla w dotyku" - to wyrażenie Kath powinno wejść na stałe do słownika bloggerek-robótkowiczek, tak jak "zdjęcie na ludziu" Dagny! - =^v^=

Herbatka pisze...

Opakowano - ja nadal lubię zgrywać damę i być wożoną - jednak nie chcę nadużywać miłości Smoka do mnie ;-P Prawdę mówiąc w związku z tymi moimi tańcami coraz częściej muszę wyjeżdżać to tu to tam i byłoby znacznie wygodniej, gdybym mogła brać autko i hulać, dokąd chcę. I to właśnie z myślą o wyjazdach na warsztaty te prawko odnawiam. Poza tym nadal nie cierpię prowadzić ;-)
Brahdelt, to samo sobie pomyślałam - powiedzonko Kath wchodzi do mojego słownika :-) Mam nadzieję, że bulion pomoże i to szybko

Kath pisze...

Natrząsacie się ze mnie ;) Ale co tam - miewałam bardziej kłopotliwe literówki ;)

Herbatka pisze...

Ależ skąd, Kath - ja uwielbiam takie zabawy językiem, sama czasem "sadzę" niezłe śmiesznostki - a Opakowana... Opakowana to by ci dopiero mogła opowiedzieć historie ;-)

Kath pisze...

Tak się tylko wdzięczyłam ;) No nie wiem czy Opakowana ma w swojej karierze literówkę w pytaniu do świeżo poznanego przyszłego "To Ty już nie masz zajęć ? "

Herbatka pisze...

ROTFL - ale jak widać, przyszły się nie zraził ;-)

sowikoj pisze...

Jejku! Poczytałam i wsiąkłam na dobre. Jeśli pozwolisz dodam do swoich linków Twojego bloga, bo nie oprę się by tu zaglądać co jakiś czas na kawkę lub herbatkę :0
Pozdrawiam
I.

Herbatka pisze...

Zapraszam serdecznie :-) najlepiej na herbatę oczywiście :-)

dodoo pisze...

Ja oczywiście jako ostatnia:)i jeszcze nie na temat, olaboga! Chciałam się zachwycić kukurydzianą podstwką, jeśli mogę. Jest absolutnie rewelacyjna i perfekcyjna. Kiedyś, na studiach, w ramach zajęć dodatkowych mieliśmy "lepienie z gliny" ale nigdy nic nie szkliliśmy (li i wyłącznie w teorii), a szkoda...

lucille pisze...

Jaki cudny kolor tej włóczki.
Zaraz czy ja przypadkiem nie potrzebuję czegoś bordowego - jak najszybciej ;)))

Brawa dla Smoka za spostrzegawczość - ja bym zapewne szukała aż do teraz.

Pimutla zapisana w podręcznym słowniku.

opakowana pisze...

no taaaa, ja i literowki , z Kath pewnie bysmy mogly napisac ksiazke i nikt, poza nami PRAWDOPODOBNIE , by niczego nie zrozumial...ja jestem obureczna, wiec czestotliwosc literowek jest zastraszajaca czasem...do tego pamiec jako to sitko...kiedys napisalam do brata. On odpisuje- sluchaj w ogole nie zrozumialem, co napisalas, mozesz przelozyc na ludzki? Ja - przeczytalam, ale w ogole nie wiem o co chodzi ;))
Jedne z moich lepszych to parchewka i kokosowy pas (zamiast paj).
A pimutla jest piekne! Jakos kojarzy mi sie z "moli mi" Kota...wiek kto CO to mialo byc? proste bardzo w sumie