Bo ja mam :-) Siedzi i pilnuje, żeby mi nikt włóczkowych skarbów nie ukradł. A jak się niepowołani zbytnio zbliżają, to wstaje i potwornie ryczy - o tak (nie chciał, diabeł jeden przodem pozować ;-)
I jak tu nie kochać Staszka? Po prostu nie można - Pulpecja o tym dobrze wie, więc ostatnio często mamy takie widoki w domu:
Jednym słowem sielanka :-)
Powolutku wracam do włóczek, wciąż nie mam za dużo czasu na nie, ale w głowie kłębią się nowe pomysły - na "odjechaną" czapkę na przykład i na szydełkowe "choli" (to element stroju do tańca w stylu ATS). I te mitenki ciągle za mną chodzą, ażurowe...
8 komentarzy:
Ja mam BazyRyśka, który mi pilnuje drobiazgów podczas szycia, na przykład wysypuje wszystkie szpilki z pudełeczka i przelicza, czy jest stała ilość i żadna się nie zgubiła. ^^
To ja myślałam, że te mitenki już dawno w robocie!
Ja mam Bazyliszków pod dostatkiem;) Do wyboru do koloru:) Ta ostatnia fota czad:) Jak jing jang;)
Za mną też chodzą ażurowe mitenki. Tylko nikt nie chce ich za mnie zrobić ;PP
Koty wspaniałe. Mojemu Bonifacemu jest wszystko jedno co się dzieje wokół. Jego charakter bardzo pasuje do imienia. Pozdrawiam:)
Niezmiennie pałam gorącą miłością do Twoich kotów! Myślisz, że Stasiek tak z czysto altruistycznych pobudek pilnuje Ci zapasów?
Mam.
Mam takie dwa.
Jeden czarny pilnuje tak jak Twój. Drugi stale pod nogami. Kultura nie pozwala mu mi towarzyszyć tylko w wc.
Trzeci na w nosie nas i nasze zabawki.
aaaa!:D ale obłędne sierściuchy!
pewnie, że mamy własną, Bazyliszkę.
zdjęcie z czarno-białym kotokłębem jest boskie!
dobrze,ze wracasz... a koty cudne i jak sie przydaja:)..pozdrawiam ania
Prześlij komentarz