Biję się w pierś, nie wytrzymałam i po roku bycia grzeczną dziewczynką kupiłam włóczkę na Allegro. Rok temu przysięgłam sobie, że nie kupię nic nowego, zanim nie zużyję starych zapasów. Zapasów jeszcze trochę zostało, nie powiem. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że obie nowe włóczki zostały zakupione pod konkretne projekty i nie był to wyłącznie niekontrolowany odruch kolekcjonerski ;-)

Pierwsza to włóczka boucle, sól z pieprzem. Jest sztuczna, ale szukałam właśnie takiej włóczki na sweterek „niezniszczalny”, takie dyżurne dziergadło, które można narzucić na plecy, gdy trzeba szybko wybiec po zakupy. Mam zamiar zamienić ją w płaszczyk z dość szerokimi rękawami i fikuśnym dekoltem (o ile mi wyjdzie). Jest tego kilogram, więc podejrzewam, że pewnie starczy jeszcze na coś. Jedynym mankamentem jest fakt, że włóczka chyba dotychczas przebywała w jakimś starym magazynie, bo potwornie śmierdzi starym kurzem i piwnicą. Na razie drugi dzień wietrzy się na balkonie i jest lepiej. Nie mogę jej wyprać wstępnie, przed dzierganiem, bo obawiam się, że bouclowa włóczka by się splątała na amen.

W drugiej włóczce się zakochałam od pierwszego wejrzenia – 50% bawełny, 50% „jedwabiu” wiskozowego. Cieniuteńka, na druty nr 2-2,5 i ten kolor – przepiękne połączenie bieli, błękitu, morskiej zieleni, granatu i jasnej zieleni, wszystko z subtelnym połyskiem. Przypomina mi spokojne wody egzotycznej laguny lśniące w świetle słońca i nie mogę się doczekać, żeby coś z tego zrobić. Po głowie chodzi mi powiewny, letni płaszczyk noszony do długiej, białej, lnianej sukni o linii A. Przy tak cienkiej nitce będę zapewne dziergać go przez lata, ale co tam – na pewno powstanie ;-P
Powrót do drutów coraz wyraźniej rysuje się na horyzoncie, ponieważ do dokończenia wiktoriańskiego obrusu szydełkowego zostało mi raptem 5 elementów (i plisa, i zaszycie nitek w ponad stu kwadracikach).
PS: Czytałam wasze doniesienia na temat akcji „2012 km w 2012” i wszystkim serdecznie gratuluję – jestem z was bardzo dumna!!!