środa, 25 stycznia 2012

Żeby się nic nie marnowało…


…to wymyśliłam taki szybki projekt – po skończeniu Tribalowego Marzenia zostało mi jeszcze trochę grafitowej wełny – za mało na sweterek, za dużo, żeby zalegało w szafie, więc postanowiłam wydziergać sobie z tego taki zimowy zestaw szalik + czapka. Ozdobiłam je podobnymi, haftowanymi wzorami, co kardigan. Czapka miała być trochę obszerniejsza, ale włóczki już nie starczyło. Zestaw bardzo dobrze się sprawdza i lubię go nosić z odkrytym na nowo, czerwonym płaszczem.

Teraz pewnie będzie dłuższa przerwa, ponieważ w ramach kończenia zaległych projektów postanowiłam doprowadzić do końca coś, co jest moją plamą na honorze. Pamiętacie wiktoriański obrus dla Scarbee? Miał być gotowy na jej ślub. Beneficjentka była tak wielkoduszna, że wybaczyła mi poważną obsuwę w realizacji, ale rocznica ślubu minęła pod koniec zeszłego roku, a obrus dalej w lesie, że się tak wyrażę. Ostatnio staram się codziennie wyszydełkować choć jeden element i mam nadzieję, że Scarabee wreszcie otrzyma prezent, na który czeka wieki całe.

Nawiążę jeszcze do mojego wyzwania – akcja „2012 km w 2012” rozwinęła się bardziej, niż mogłam o tym marzyć. Grupa facebookowa ma już 27 członków i działa naprawdę prężnie sądząc po doniesieniach, ile ludzie robią codziennie kilometrów na własnych nogach. Tutaj na blogu też kilka osób zgłosiło swój akces. Jeszcze małe uściślenie – uzgodniliśmy, że będziemy także uznawać kilometry zrobione na rowerze (normalnym lub stacjonarnym), ale dzielimy je na pół, ponieważ rower wymaga jednak nieco mniejszego wysiłku, a jeśli używamy tradycyjnego, to czasem też przestajemy po prostu pedałować. Uwzględniamy także tylko połowę kilometrów zrobionych na orbitreku (crosstrainer/maszyna eliptyczna) – tutaj to ja argumentowałam za takim rozwiązaniem, ponieważ zauważyłam, że na orbitreku w ciągu pół godziny przebiegam dwa razy więcej kilometrów, niż podczas biegania po parku. Jeśli korzystacie z innych maszyn typu bieżnia, stepper, to też możecie zaliczać wyrobione na nich kilometry (w całości lub w części, pozostawiam to waszej ocenie – w końcu nie chodzi o to, byśmy się wzajemnie pilnowali). Nie zliczamy kroków w czasie tańca, jogi, pliatesu itd. Liczą się tylko takie aktywności, które w swojej istocie polegają na chodzeniu lub bieganiu.

4 komentarze:

Brahdelt pisze...

No, i o to chodzi, żeby spożytkować włóczkę, którą się zakupiło. ~^^~ Tym bardziej, że jak patrzę w prognozę pogody, to właśnie idzie ta zima, co to miała być, brrrr..... Komplet będzie jak znalazł!

Anonimowy pisze...

Komplet bardzo twarzowy i pożyteczny - włóczka się w szafie nie marnuje, a w głowę i szyję ciepło :)
Podziwiam za wytrwałość w szydełkowaniu obrusa - mam w planach zrobić sobie taki obrus na duży stół ( 2x1m ), ale boję się za niego zabrać.

Dorothea pisze...

Super, że rower przeszedł - będę sumiennie przeliczać kilometry dzieląc je na pół:)
Piszę tutaj, bo na FB mnie nie ma:)
Dziś znów przeleciałam około 6 km na kijach - w sumie od początku roku już z 50 km jest:)
Może się nie uda tych 2012, ale skupiam się na tym, żeby było jak najwięcej, a przyjemność z chodzenia coraz większa:)

No i to powietrze w płucach - po sam pępek!
I samopoczucie:)
Bezcenne:)))

Jak przyjdzie sezon na rower to nadrobię kilometry:)
Serdeczności, Herbi!:)

Ula Zygadlewicz pisze...

Świetny komplet i bardzo Ci w nim do twarzy. Trzymam kciuki za realizację zobowiązania.