Kilka słonecznych dni i moje baterie od razu się naładowały - Dropsowy kabatek jeszcze nie zeszyty do końca, ale to dlatego, że faktycznie sprułam niedoszły płaszczyk od Laurena i zaczęłam robić rękawy do swetra z Filati. Wbrew temu, co widać na zdjęciu to bardzo ciekawy i oryginalny wzorek i włóczka też w realu ma piękniejszy kolor.
U nas dziś niestety pogoda się popsuła, ale liczę na słoneczną niedzielę i sesję foto Błękitnego Anioła. Sprawdziłam go już "w akcji" - pięknie się nosi, nie gryzie, jest leciuteńki i ciepły, bardzo go lubię.
2 komentarze:
hehehe, zupelnie sobie nie wyobrazam czegos, co Cie gryzie :)
hi, hi - Stanisław mnie czasem podgryza, jak jest szczególnie rozmiłowany we mnie ;-)ale mowiąc serio, owszem gryzą mnie niektóre wełny i mohery, choć generalnie mam wysoki "próg gryzienia" chyba ;-)
Prześlij komentarz