poniedziałek, 11 maja 2009

dum dum tek dum tek...


Weekend upłynął bardzo twórczo - w sobotę joga na trawie na Cytadeli. Bardzo polecam - ze względu na mieszany poziom grupy robiliśmy proste ćwiczenia, ale z dużym naciskiem na prawidłowe wykonanie. Dzięki temu myślałam o każdym, najmniejszym szczególe i ćwiczyłam bardzo intensywnie, do tego stopnia, że do dziś czuję tricepsy, choć niby nic takiego nie robiłam. Meszki nieco nam psuły atmosferę medytacji, ale nie było źle. Jednak kiedy człowiek stoi w asanie, czuje trawę pod stopami, słyszy ptaki, podnosi głowę, a tam przestrzeń po horyzont i błękitne niebo, to joga staje się naprawdę duchowym przeżyciem.
W niedzielę dla odmiany znów przybyłam na poznańską Cytadelę, tym razem, żeby z moim plemieniem poćwiczyć grę na saggatach. Miałam okazję wypróbować moje nowe prześliczne, duże saggaty marki Turqoise International. Świat belly z grubsza dzieli się na tych, którzy grają na Turqoise i na tych, którzy graja na Saroyanach - obie marki to instrumenty z wyższej półki. I to wyraźnie słychać. Moje orientalne saggaty brzmią tak, że można by ich używać jako broni dźwiękowej ;-P Ale mają piękny dźwięk, długo wybrzmiewający - wcale nie trzeba mocno uderzać, żeby osiągnąć spektakularny efekt. Ich brzmienie przypomina mi trochę dźwięk tych uzdrawiających mis tybetańskich. W każdym razie w piątkę miałyśmy tyle mocy, że płoszyłyśmy ptaki i ściągałyśmy uwagę wszystkich przechodniów, którzy próbowali nam robić zdjęcia, koniecznie chcieli wiedzieć, co to i czy tańczymy bollywood (wrrrrrrrrrrr ;-P Dużo pracy jeszcze przede mną, ale z takimi instrumentami mam dodatkową motywację do nauki :-)
Poza tym pracowałam trochę nad Violet, ale okazało się, że była to robota pt. "dwa kroki w przód, trzy kroki w tył" - kończyłam właśnie drugą część przodu, gdy zauważyłam, że w jednym miejscu, na samym froncie przesunęłam nieco wzór i nie wygląda tak ładnie, jak powinien. Oczywiście nie zdzierżyłam i sprułam wszystko, więc jestem w punkcie wyjścia. Jednak to bardzo wdzięczna robótka, więc pewnie szybko znów jej przybędzie :-)
PS: A "dum dum tek dum tek" to zapis arabskiego rytmu o nazwie "beledi", który również można grać na saggatach (gdyby ktoś się zastanawiał, co to za tytuł od czapy)

4 komentarze:

sekutnica pisze...

koniecznie musze to zobaczyc :)

Anik pisze...

Zajęcia na Cytadeli, mmm... rozmarzyłam się. Bardzo tęsknię za Poznaniem, spędziłam tam 5 cudnych lat.
PS A w Katowicach parki jak marzenie, a jogi niet :(

Fiubździu pisze...

od razu wiedziałam, że poszły w ruch saggaty!

pimposhka pisze...

W ostatnim odciku Britains Got Talent byla taka laska (o tutaj mozna ja zobaczyc http://www.youtube.com/watch?v=20p2jYhnqP4) co tanczyla hmmm chyba taniec brzucha. Byla fatalna a kostium miala beznadziejny (a podobno to jest jej hobby). Jak sobie patrze na Twoje kostiumy czy Fiubzdziu to ona moze Wam tylko pozazdroscic.