Jestem ciekawska jak kot, więc mam ochotę wyciągnąć z koleżanek bloggerek (okropne słowo, brzmi jak blokers ;-P sekrety, tajemnice i grzechy. Spokojnie – nie będzie skandalu obyczajowego – interesują mnie wasze sekrety drutowo-szydełkowe, coś, czego (prawie) nikt o was nie wie, albo do czego się publicznie nie przyznajecie.
A oto moje „szkielety w szafie”:
1. Jestem włóczkową snobką. Nigdy nie kupuję sztucznych włóczek, preferuję naturalne włókna – wełnę, bawełnę, jedwab itd. Nie drutuję niczego ze 100% akrylu czy innych sztuczności. Jeśli włóczka podoba mi się beznadziejnie, a ma sztuczny dodatek, to kupuję ją tylko wtedy, gdy nie przekracza on 50%.
2. Nie potrafię robić intarsji i żakardów – wychodzą mi jakieś pościągane kulfony, a wielość różnokolorowych itek doprowadza do szału. Ale się nie poddaję ;-)
3. Nienawidzę drutów na żyłce – otrząsa mnie na sam widok – jestem chora, gdy muszę wykończyć dekolt i bez żyłki „nie da rady”.
4. Nigdy w życiu nie wydziergałam skarpetek – zupełnie mnie do tego nie ciągnie. Ten sam los mają u mnie rękawiczki.
5. W myśl zasady szewc bez butów chodzi zwykle w okresie zimowym nie mam czego włożyć na głowę, ani czym owinąć szyi i sama nie wiem dlaczego.
6. W sumie to żadna tajemnica, ale nie zbyt kontroluje swoją potrzebę posiadania wciąż nowych włóczek – mój dom zawalony jest różnego rodzaju motkami i kłębkami.
7. Nigdy nie używam drutów pomocniczych przy robieniu warkoczy i innych przeplotów, choćby najbardziej skomplikowanych – paradoksalnie łatwiej mi idzie bez nich.
To moje „7 grzechów głównych” A jakie są wasze?
(mam prośbę, jeśli ktoś zdecyduje się na udział w zabawie i opublikuje swoją listę na swoim blogu, to byłabym wdzięczna, gdyby pozostawił jakąś adnotację tu w komentarzach – nie oglądam regularnie wszystkich blogów, a bardzo jestem ciekawa waszych sekretów. Jeśli ktoś nie ma bloga, ale odczuwa potrzebę „wyspowiadania się” – to miejsce w komentarzach jest dla was :-)
5 komentarzy:
matku bosku...grzechy - Twoje to zadne grzechy, poza wloczkami...moje:
1. Wloczek tyle, ze zapominam, co mam. Pozniej albo kupuje nastepne pol kilo i sie okazuje, albo znajduje i sie mi bardzo podoba
2. tez nigdy nie uzywalam zadnych dodatkowych drutow
3. Moja slynna sukienka szydelkowa sylwestrowa, jak mialam 18 lat. szydelko dwojka, zrobiona gora od pod biustem w gore, zrobilam tez rekawy krotkie i wykonczylam dekolot. Dydolilam az do 31 grudnia godz 20....aaa - zdecydowalam sie, ze ide na tego Sylwestra w moje urodziny czyli w polowie grudnia, no i nie mialam czego zalozyc. Sukienka wyszla takiej dlugosci, ze Babcia chciala mnie wydziedziczyc ;PPP
4. Jestem i snobka i nie wloczkowa, niektore sztuczne nie skrzypia i sa bardzo miekkie i fajne, ale w scislych sztucznosciach dusze sie, c kiedys udowodnilam, prawie mdlejac
5. Mam straszliwe opory przeciw robieniu czegokolwiek trzymajac sie wzoru z ksiazki/gazety - moja wrodzona nienormatywnosc mi na to nie pozwala...nawet, jak udaje, ze robie cos wedlug wzoru to i tak oszukuje i robie po swojemu
6. Nie umiem robic na drutach metoda angielska/am. rzucajac wloczka na druty
7. Zawsze kupuje za malo wloczki (wiec moze sie to laczy z punktem 5)
8.Ciagle zapominam, ze swetry zrobione z grubej wloczki (czyli od drutow 4 w gore) daja na mnie efekt purchawki na krotkich nozkach....
9. Tez chyba nigdy nie zrobie rekawiczek, jakos za duzo dziubdziania dla mnie, ale skarpetki baaardzo lubie robic
10. Moje dzieci, w przeciwienstwie do wielkiej ilosci dzieci, jak dorastaly bardzo byly dumne z moich dla nich wyrobow i obnosily je z duma.
11. Chcialabym umiec sprzedac jakies swoje wyroby
12. Uwielbiam druty na zylce, szczegolnie addi...poza tym w podrozy najlepsze te na zylce. Teraz druty proste wydaja mi sie za ciezkie i niewygodne...bambusowe nadaja sie tylko do niektorych wloczek...a apropos drutow to mam druty do robienia na drutach z fortepianow (jeden czlowiek myslal, ze ja myslalam o drucianych drutach fortepianowych, co sie je przykreca, jak sie stroi fortepiany....ja mowie o drutach wyprodukowanych *z* fortepianow - wie kto o jakich mowie?
13. Nienawidze drutow plastikowych cienkich - grube moga byc (lekkie)
wiecej grzechow nie pamietam, ale na pewno ich jest o wiele wiecej - w koncu drutuje i szydelkuje od...eeeeerrrr.......jakich 45 lat. No i sie wydalo ;)))))
Moje siedem grzechów:
1. Nie umiem normalnie robić na drutach. To znaczy, kiedyś wieki temu oczek prawych i lewych nauczyła mnie mama, która robiła po swojemu, i dopiero niedawno zorientowałam się, że jak robię oczko prawe - to tak naprawdę robię oczko prawe przekręcone (through the back loop), i z lewymi tak samo... Ale tak się już przyzwyczaiłam i nie zamierzam tego zmieniać. *^v^*
2. Kiedyś myślałam, że zrobienie skarpet czy rękawiczek to umiejętnośc nie do nauczenia się! Potem spróbowałam i ... zrobiłam już kilka par skarpet i rękawic. *^v^* Te drugie stanowczo bardziej wolę od tych pierwszych.
3. Mam zawsze kilka projektów na drutach, a kiedy już jestem w połowie jakiegoś dziergania, już myślami jestem przy kolejnej robótce...
4. Często kupuję włóczkę bez konkretnego projektu na myśli, a potem znajduję model, do którego nie pasuje żadna włóczka w moim domu i muszę kupić następna partię. ^^
5. Nie wyobrażam sobie dziergania koca czy firanki - za dużo roboty!
6. Niestety nie wszystkie moje skończone modele są w użytku, nad czym ubolewam, bo staram się wybierać takie projekty, które potem będę nosić. Jednak po skończonej robótce często niby wszystko jest w porządku, ale coś mi nie pasuje i sweter leży w szafie nietykany.
7. Miałam uraz do akryli, ale ostatnio się przekonuję, chociaż nadal moim ulubionym surowcem jest wełna.
Herbatko,
Chciałabym dołączyć, ale jestem "za cienki Bolek" w porównaniu z Wami i to jest mój grzech główny.
Moje grzechy umieściłam na blogu: fiubzdziuu.blogspot.com, serdecznie zapraszam Ciekawską :]
Ja moje też wrzuciłam na blogu - tutaj za dużo miejsca by zajęły ech..
Prześlij komentarz