piątek, 6 lutego 2009
Bomba w górę, czyli za sześć tygodni idę w paszczę lwa...
Oj się będzie działo :-))) 21 i 22 marca w Krakowie najprawdopodobniej odbywa się Raqs Tribal, festiwal tańca ATS i tribal fusion, jednym słowem taneczne święto. Światek tribalowy zelektryzowała wieść, że wystąpi na nim Sharon Kihara oraz poprowadzi warsztaty. Mam wielką nadzieję wziąć w nich udział, choć cena wysoka i mnóstwo chętnych. Jednak okazało się, że nie tylko po to wybiorę się do Krakowa, względnie Katowic. Dziewczyny, z którymi uczę się ATSu i fuzji postanowiły wystąpić z ATSowym układem na scenie otwartej i były na tyle sympatyczne, że zaprosiły mnie do grupy. Nie dlatego, że jestem świetna - uczę się tribalu od niedawna i daleko mi do niektórych poznańskich tancerek, ale gdzieś tam w drugim rządku jakieś przyzwoite tło będę w stanie stworzyć (chyba). W sumie dopiero zaczyna do mnie docierać, co się z tym wiąże - po pierwsze dużo ćwiczeń, żeby nie dać plamy, po drugie trema - w końcu oglądać nas będą głównie ludzie, którzy sami tańczą i wyłapią każdą pomyłkę, po trzecie - nie mam się w co ubrać ;-PP Ustaliłyśmy już mniej więcej, jak będzie wyglądać nasz strój, ale ja jestem na tyle początkująca, że zrobić go muszę od podstaw, bo ani biustonosza wyszywanego monetkami nie mam, ani spódnicy odpowiedniej, ani haremek w odpowiednim kolorze, ani pasa - no tabula rasa jednym słowem ;-P Ustaliłyśmy, że będziemy mieć czarne, równe choli i zgłosiłam się na ochotnika do rozpracowania drania. Prototyp wyszedł całkiem nieźle, choć moja maszyna nie ma overlocka i szycie cieniuteńkiej dzianiny jest dość trudne, zwłaszcza dla tak niedoświadczonej krawcowej, jak ja. Ale się udało - choli trzyma się dzielnie i zdało egzamin podczas wczorajszych ćwiczeń, trzeba dokonać kilku drobnych poprawek, ale ogólnie to jest to.
I tu wielkie podziękowania należą się australijskiej tancerce Anabelli, która na swojej stronie umieściła fantastyczny wykrój i bardzo szczegółowe instrukcje, które nawet takiego baranka jak ja nie wprawiły w konfuzję. Następna będzie spódnica - na tę okazję kupiłam fajne sari - ma wymiary takie, jakie są potrzebne, żeby zrobić "10 yard skirt" i piękny orientalny wzór, więc efekt powinien być odpowiedni :-) A na haremki zamówiłam sobie na allegro cieniutką czarną bawełnę, haftowaną na czarno, z drobnymi czarnymi cekinami - całe 7 złotych polskich za metr, a co - jak szaleć to szaleć :-)))
PS: Smok nazywa mnie Angeliną Choli ;-PP
PS2: Na saggatach gram tak marnie, że strach słuchać, ale pomyślałam, że fajnie będą wyglądać na zdjęciu ;-))))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
8 komentarzy:
wow ...
Ja chyba też tylko powiem ...wow :-)
rewelacja :D Sama jestem w trakcie szycia kostiumu :]
Gratuluję i powodzenia!
No więc - wow! *^v^*
Szkoda, że nie mogę Cię obejrzeć!
Ja też pokrzykuję WOW!
Trzymam kciuki :)
Świetnie wyglądasz! Chyba "zachorowałam"... muszę rozejrzeć sie gdzie w Warszawie uczą tego tańca
WoW, świetnie wyglądasz ;-)
Prześlij komentarz