poniedziałek, 25 lutego 2008

czyżby przesilenie?


Chyba wystąpiło już u mnie przesilenie wiosenne, bo jakoś za nic się nie mogę porządnie zabrać. Granatowy płaszczyk od Laurena utknął na etapie dwóch rękawów i części tyłu - i leży ;-P W dodatku wygląda na to, że może mi nie starczyć włóczki ;-/ no cóż, najwyżej zamiast płaszcza będzie jednak sweter ;-) Za to dziś dotarł do mnie brakujący motek do bakłażanowego, więc chyba go skończę i zeszyję wieczorem - pozostanie opanowanie haftu. Z ambitnych planów na ten tydzień to mam jeszcze w zapasie ćwiczenie szycia na maszynie - opanowałam już zakładanie nitek i inne takie, jednak muszę ponownie nabrać wprawy w równomiernym szyciu, na razie szyję zrywami, bo jeszcze nie bardzo panuję nad prowadzeniem materiału.

1 komentarz:

Pluszowo pisze...

Sprobuj po prostu nie przeszkadzac maszynie, powinna sama prosto pociagnac ;) A co do przesilenia - okropne ono, nie pozwala myslec i kaze robic glupoty...