No właśnie, należałoby wrócić do rzeczy, czyli drutowania, sęk w tym, że nie za wiele mam do zameldowania. "Celtic" tak, jak ruszył z kopyta, tak nagle zamarł, bo nijak w tym tygodniu czasu nie miałam, żeby się nim troskliwie zająć. A jak się w końcu zajęłam i podciągnęłam go w górę o jakieś 8 cm, to się okazało, że zapomniałam wyrobić dziurkę na guzik i trzeba było wszystko spruć. (wiem, że mogłam spróbować robić później dziurkę techniką nacinania, ale bałam się, że jak się nie uda, to cała robótka będzie do powtórki). Nadrobiłam już te sprute centymetry, ale chwalić się na razie nie ma za bardzo czym. Wczoraj, jak już wspominałam wyskoczyłam do sklepu włóczkowego, więc mam już także cały "sprzęt" potrzebny do wykończenia "Celtica". Przedtem miałam wątpliwości co do wyboru włóczki, bo marzył mi się taki bławatkowy lub w kolorze wina, ale miałam na to zbyt mało motków, jednak im bardziej się przyglądam robótce, tym bardziej mi się podoba. "Celtic" ma w sobie coś ze średniowiecznych opończy i dawnych ubrań Wikingów i naturalny, kremowy kolor wełny przyjemnie ten klimat podkreśla. Myślę, że należą mu się także jakieś fajne guziki - nie plastikowe, ale drewniane, albo kościane i raczej takie dość prymitywne w formie.
Przy okazji chciałam wszystkim podziękować za porady w kwestii włóczki na Smoczy sweter. Jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji, ale wczoraj w sklepie urzekła mnie włóczka Maxi Inter-foxu - 100% akrylu, mięciutka o mięsistym splocie - wygląda na taką, co po pierwsze będzie tworzyć ładne warkocze, a po drugie nie będzie "gryzła". Spodobał mi się odcień "Estragon", taka ciemna, poszarzała zieleń. I o dziwo Smokowi się też ten kolor spodobał, choć on zwykle jest jak pan Ford: "może być każdy kolor, pod warunkiem, że będzie czarny' ;-) Mam jeszcze trochę czasu na zastanowienie się, bo "Celtica" tak szybko nie skończę. Weekend znów zapowiada się aktywnie: towarzysko i tanecznie ;-)
3 komentarze:
No właśnie, bardzo mi się podoba, że w Inter-Foxie daja zdjęcia przykładowych wyrobów z danej włóczki, i można zobaczyć, jak będzie wyglądał ażur albo warkocz.
Też to mam w domu - "może być każdy kolor, byle był czarny"... ^^ Ale ten estragon wyglada na dość stonowany, taki trochę wojskowy khaki, więc też pewnie byłby do przyjęcia (u mego lubego). *^v^*
Jeżeli chodzi o kolorystykę ubrań Wikingów, to chciałabym tylko nieśmiało nadmienić, że potrafili barwić tkaniny na tysiące odcieni wszystkich kolorów! *^v^* Ale taka złamana biel była często noszona przez władców Słowiańszczyzny (im bielsza tym była trudniejsza w uzyskaniu, a przez to droższa, więc noszenie jej było oznaką bogactwa i statusu społecznego).
Brahdelt, ta ostatnia interpretacja mi najbardziej odpowiada :-))) A o kolorach to ja nie jakoś tak fachowo się wypowiadałam, ale raczej stereotypowo ;-) A "Estragon" ładny jest, faktycznie coś jak khaki, spokojny, nieco bardziej zielony niż na zdjęciu Inter-foxu, ale nadal spokojny i poszarzony nieco jakby. U mnie w domu to jeszcze oprócz czarnego czasem właśnie wojskowe zielenie uda mi się przemycić i szary oraz akcenty czerwonego ;-)
najbardziej to Ci zazdroszczę tego tanecznego akcentu. Koniecznie wstaw jakąś relację fotograficzna, to przynajmniej nacieszę duszę zdjęciami.
Prześlij komentarz