sobota, 19 lipca 2008

powolutku do przodu


Nie myślcie, że sobie odpuściłam całkiem robótkowanie, o nie :-) W prawdzie udaje mi się na nie wykroić maks. pół godziny do godziny dziennie, ale się nie poddaję. Tym sposobem dociągnęłam "korpus" Celtica do poziomu pach i zgodnie z instrukcją przeszłam do rękawów. To, co widać na zdjęciu, to jakieś kilkanaście centymetrów pierwszego rękawa właśnie. Niestety w przeciwieństwie do drutów na żyłce, druty skarpetowe dały mi w kość. Nie lubię ich używać, a poza tym na miejscach styku drutów oczka robótki są nieco luźniejsze. Nie potrafię temu zapobiec i nie bardzo mi się to podoba, bo oczka nieco się odróżniają od reszty robótki ;-/ Przesuwanie miejsca styku drutów niewiele daje, po prostu rozciągnięte oczka przenoszą się z jednego miejsca w drugie. Na warkoczu tego nie widać, ale tam gdzie jest gładki dżersej lewy niestety tak. Chyba będę musiała z tym żyć - chyba, że ktoś ma jakąś mądrą radę w tym względzie.
A tak poza tym, to mam ochotę wydziergać coś bardzo koronkowego, ażurowego i cieniutkiego, takiego na drutach maks. nr 2 ;-)

4 komentarze:

Brahdelt pisze...

Nic nie poradze, bo też mi się tak robi przy skarpetkach. Spróbuj bardzo mocno naciągać nitkę przy przerabianiu ostatniego oczka na jednym drucie i pierwszego na następnym, to zmniejsza ten efekt "drabinki". Słyszałam tez radę, żeby co kilka rzędów przekładać oczka z drutu na drut, ale u mnie daje to taki efekt, że "drabinka" nadal jest, tylko w różnych miejscach...

Fiubździu pisze...

Nie dałam rady pracować na drutach pończoszniczych. Skapitulowałam. I więcej nie planuje robić czegokolwiek na okrągło z użyciem 5 drutów. Podziwiam za wytrwałość.

Annavilma pisze...

Herbi, przypomnij mi w sobote, pokaze Ci jak robic wszystko na drutach z zylka. Ja robie na nich nawet palce od rekawiczek i zadne drabinki mi sie nie robia. Nie umiem tego wytlumaczyc, musze pokazac.

antosia pisze...

Robię lewe oczko po norwesku, czy coś w tym stylu. Jest ciaśniejsze i problem maleje.:))