wtorek, 21 października 2008

ceramiczna przygoda się rozwija...

Nic nie mówię, ale co poniedziałek pracowicie lepię kolejne gliniane "dzieła". Być może w tym tygodniu moje pierwsze wyroby trafią wreszcie do pieca i w przyszły poniedziałek będę miała okazję wreszcie się przekonać, czy przetrzymają tę próbę i czy będę mogła wejść w tajemniczy świat szkliwienia. Przedostatnio zrobiłam kolejną figurkę kota (wygląda na to, że jak nie wiem, co ulepić, lepię kolejnego kota ;-P
Tak wygląda w stanie surowym, lekko podeschniętym z przodu:


a tak z tyłu:


Zastanawiam się, czy nie zrobić jakiejś użytkowej wersji figurek kocich, np. kota-lampki na świeczki, albo skarbonki. Poza tym ulepiłam korale (zwykłe, kuliste), a wczoraj rzecz, mam nadzieję, wielce przydatną w kuchni, a mianowicie podstawkę pod łyżkę. Brzmi dość absurdalnie, ale na pewno to znacie: przygotowujecie potrawę, którą trzeba gotować/dusić mieszając od czasu do czasu, sięgacie po łyżkę, mieszacie.. no i właśnie: gdzie ją odłożyć? Na talerzyk? Zesuwa się. Do zlewu? Trzeba umyć przed ponownym użyciem. Na blat stołu? Będzie brudno. W efekcie ja zwykle sięgam ciągle po nowe łyżki, a teraz będę mieć fajną podstawkę w kształcie rybki specjalnie do tego celu :-)

4 komentarze:

sekutnica pisze...

zazdraszczam, bo wczorajszym poszukiwaniu chyba jednak LIPA w wawce

Brahdelt pisze...

Bardzo japoński w formie jest ten kot! *^v^*
Mogłabyś zrobić zestaw do sushi dla dwojga - dwa talerzyki, dwa mniejsze spodeczki na sos sojowy, dwie podstaweczki pod pałeczki. ^^

Fiubździu pisze...

kocur jest genialny! Jestem wielką fanką wszystkiego co kocie :D

Annavilma pisze...

Ja bym baaaardzo chciala miec taka podstawke pod lyzke ...
Usmiecham sie niesmialo, jak kiedys bedziesz sobie chciala poeksperymentowac z ksztaltami alboco ... ;-PPP
W ogole zajec z ceramiki zazdraszczam bardzo a bardzo!
...ale juz chyba o tym pisalam ...