czwartek, 9 października 2008
Artemisia i twórcze bóle
Oto moja Artemisia - nie jest zeszyta, spięłam tylko części szpilkami, żeby zobaczyć, czy wszystko gra. Wydaje się, że nareszcie jakoś to wygląda. Dlaczego nareszcie? Bo jak to bywa w przypadku własnych projektów, zmieniają się one w trakcie pracy, a do tego dochodzi mnóstwo "niespodzianek" i wszystko trzeba przerabiać przynajmniej ze trzy razy.
W przypadku Artemisii okazało się, że ażurowe części rękawa i przodu "nie schodzą się" i trochę czasu zabrało mi dojście do tego, żeby jednak wyglądały tak, jak zamierzałam. Jak widać wszystko już w porządku, jednak musiałam spruć połowę przodu i nieco tyłu, aby odpowiednio wszystko zmodyfikować.
Artemisia wygląda jeszcze nie do końca tak, jak w moim projekcie, ponieważ dużą rolę ma odgrywać delikatne, szydełkowe wykończenie, ale najpierw muszę zrobić drugi rękaw i dokładnie wszystko pozewszywać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Nie zazdroszczę tego prucia, ja właśnie pruję rękawy Gathered Pullover, muszę popracować nad wydłużeniem główek, ech...
wiem, coś na temat pruci projektów własnych. Aktualny sweterek zrobiłam w sumie co najmniej dwa razy :/
B. mi się podobają kuleczki na rękawie. Zazdroszczę "pozytywnie" cierpliwości.:))
To co już widać wygląda naprawdę nieźle. Z niecierpliwością czekam na efekt końcowy. Pozdrawiam cieplutko.
Artemisia zapowiada się very interesująco :) Życzę powodzenia!
Jeszcze nie zszyta, a już wygląda bajecznie! czekam niecierpliwie na finał :))
Prześlij komentarz