Zakupiłam piękne guziki i wczoraj wieczorem wreszcie skończyłam DROPSa. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba. Utalentowana panna M. obiecała mi sesję fotograficzną sweterka i na pewno będziemy się świetnie przy tym bawić, jednak chwilowo czekamy na bardziej sprzyjającą aurę, więc wrzucam kilka moich szybkich impresji na temat DROPSA, żeby narobić wam smaku ;-)
Każdy guzik przyszyłam w inny sposób (patent podejrzany w jednym z tych przepięknych, japońskich pism robótkowych).
Rękaw 3/4 też jest zapinany na pętelki i mniejsze guziki:
Ta drobna domieszka jedwabiu daje takie cudowne, miękkie kontury:
A tak w ogóle, to DROPS wyszedł inaczej, niż pierwotnie planowałam. Miał mieć kontrastowe, ciemnoczerwone guziki o rożnych rozmiarach i takiegoż koloru haft na rękawach i plecach - dość dziki motyw roślinny. Ale gdy zeszyłam sweter w całość, to już wiedziałam, że nie mogę zepsuć tej dyskretnej elegancji i im mniej do niego dodam, tym lepiej. Dlatego zdecydowałam się na guziki w stylu "vintage", a jedyną ekstrawagancją jest sposób, w jaki je przyszyłam.
4 komentarze:
No wiec faktycznie narobilas smaku :) Slicznie sie zapowiada !!!
:-PP
Swietny! Bede malpowac az bedzie furczalo:))))) DROPSy maja duzo ladnych wzorow, oj maja...
maupuj do upadu ;-) Tak, w DROPSie sie czaje już na ładnych parę wzorów. Ach życie - tyle włóczek, tak mało czasu ;-P
Prześlij komentarz