Nie, nie będzie o dość znanej kapeli ze Szwajcarii grającej awangardowy metal, więc wszyscy, którzy trafili tu po wystukaniu tej nazwy w googlach mogą spokojnie zamknąć stronę - będzie o swetrach i pogodzie ;-P
Mamy dziś przepiękną zimową pogodę, niemal jak z pocztówki - bezchmurne niebo, dużo słońca, szadź wymalowująca wzorki na drzewach i krzewach i lekki mróz - do szczęścia brakuje tylko trochę śniegu. Mam mnóstwo energii, co objawiło się m.in. w wykończeniu rękawów Celtica:
\
Zrezygnowałam z użycia rekomendowanych przez DROPSa drutów pończoszniczych i zrobiłam je tradycyjne, a następnie zeszyłam - wyszło całkiem nieźle, a przynajmniej nie ogarnia mnie desperacja na widok powyciąganych oczek, jak poprzednim razem, gdy Celtica robiłam z kremowej wełny. Po południu mam zamiar wyciągnąć kadłubek sweterka, połączyć go z rękawami i zacząć dłubanie karczku (karczka?) oraz kapturka. A jutro postaram się skoczyć do miasta po guziki, bo jeśli nie, to na otwartą pasmanterię trafię dopiero w przyszły poniedziałek, o ile nie będzie akurat inwentury ;-)
Celtic z tureckiej Mayi zapowiada się bardzo ciekawie - wiem, że trzymam się tych pochwał dla Mayi jak pijany płotu, ale ona jest cudowna po prostu - w zestawieniu z celtyckimi warkoczami i krojem sweterka będę się czuła, jakbym nosiła na sobie jakąś elfią szatę co najmniej :-)
11 komentarzy:
już nie mogę się doczekać efektu końcowego!
Melduję, że w Bstoku też pogoda dziś dopisała. Aż się chce chcieć :]
Cobyś nie napisała o Mayi to słowo" elfi" kupiło mnie bez reszty !
Mnie kupuje kolor - piękny.
I ta włóczka pięknie wzór eksponuje :))
kolor na zdjęciach wypada blado, to jest taka piękna, głęboka zieleń leśnych świerków i masz rację Lucille - dodatek jedwabiu daje włóczce dyskretny połysk, w sam raz tyle, ile potrzeba, by podkreślić sploty warkoczy. Definitywnie kupię jeszcze jakiś odcień.
No właśnie, te tureckie włóczki są boskie, moje Leśne też mięciutkie i milutkie! *^v^* Czekam na całość Celtica. ^^
Coś czuję, że się skusze na tę włóczkę - brzmi coraz wspanialej.
Hej! polecam robienie rękawów metodą "magic loop". Jest prosto bo wzór dzieli się tylko na pół, wychodzi równo, jest szybciej bo zamiast lewych pomyka się prawymi i co istotne w rękawach, łatwo się dodaje oczka, bo nie trzeba dumać czy się dzieli przez tyle a tyle.Odkąd się nauczyłam, to nie mogę przestać stosować drutów na żyłce. Pozdrawiam!
dzięki - nie znałam tej techniki - obejrzałam filmik na youtube i na pierwszy rzut oka wygląda dość skomplikowanie, ale wypróbuje, choć może nie na rękawach z tak skomplikowanym warkoczem, bo raczej bym się zaplątała w tym nieźle ;-) A nie robią ci się przy tym "drabinki" na styku dwóch drutów, tak jak w przypadku pończoszniczych? Bo to mnie denerwuje najbardziej.
Ja się z tego nauczyłam: http://www.knittinghelp.com/apps/flash/video_player/play/14/1
Mnie się nie robią - żyłką łatwiej manewrować. Łatwiej też mierzyć to co się zrobiło, no i nie gubi się drutów ;)))
czyli definitywnie trzeba wypróbować. Kwestia mierzenia mnie specjalnie nie bierze - zawsze robie dokładną próbkę, wyliczam całą robótkę i zapisuję każdy zrobiony rząd - mam całe zeszyty pokryte "drabinkami" jak więzień, albo rekrut odliczający dni do wyjścia ;-) ale za to nigdy się nie gubię i raczej nie muszę mierzyć robótki w czasie drutowania
I to jest coś za co Cię podziwiam ja od lat usiłuję wdrożyć rzetelne notowanie i jakoś cały czas mi się nie składa ;))
Prześlij komentarz