piątek, 26 października 2007

Mantra - relacja

Z Mantrą dużo lepiej, w prawdzie dzisiejsza łapanka, aby ponownie zawieźć ją do weta okazała się mocno traumatyczna, ale kicia się szybko otrząsnęła. Siłą wymogłam na wecie, żeby dał nam antybiotyk w tabletkach i żebyśmy nie musieli znów jutro przyjeżdżać na zastrzyk, bo ani Mantra, ani my chyba byśmy tego nie przeżyli ;-P Więc teraz prośba o kciuki, żeby mi się udało jej te tabletki podać. Przy okazji mam trzy świeże szramy długości jakichś 7 cm na brzuchu, dwie na dekolcie i jedną, ale za to przepięknie, łukowato zagiętą na policzku ;-P Cóż, każdy ma prawo się bronić. A ja przypominam trochę Bruce'a Lee z "Wejścia smoka" - tyle, że u nas to było "Wejście kota" ;-PP

Brak komentarzy: