poniedziałek, 29 października 2007
zimowy czas
No to mamy oficjalnie czas zimowy. Koty wyczuły to bezbłędnie i przystosowały się natychmiast - zaczęły więcej jeść, zacieśniły kontakty (międzykocie i kocio-ludzkie - jesteśmy permanentnie spychani z poduszek w nocy ;-P i zwiększyły dawkę snu. A mój organizm zwariował. Zafundował mi przeziębienie i migrenę, a ciemność za oknem o 17:00 sprawia, że muszę walczyć ze sobą, żeby nie zasnąć. Pocieszam się, że to przejściowe i za dwa, trzy dni powrócę do normy, względnej normy, bo brak światła i tak będzie mnie dołować. Pogoda na przekór wszelkim prognozom ani myśli przejść w stan "przejściowych przejaśnień" i cały dzień jest ciemno i szaro. Z tego względu nadal nie zrobiłam zdjęć Driadzie, choć dziś właśnie pierwszy raz ją założyłam. Jest ciepła, wygodna i nareszcie nie marzną mi nerki :-) Niestety w panującym półmroku na zdjęciach wychodzi jak szara szmatka, którą nie jest. Arbuzowy Tybet po przeróbkach ma już tył i przód oraz część rękawa, powinnam go w tym tygodniu skończyć. Po głowie pałętają mi się nowe pomysły, jeden inspirowany japońskim kimonem, a drugi latami 20-tymi - kiedy ja to wszystko zrealizuję??
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz