Nareszcie, nareszcie dziś wyszło trochę słońca :-) Nie zmienia to faktu, że od trzech dni męczy mnie migrena i humor mam taki sobie. W ramach terapii udaliśmy się na jesienny spacer i przy okazji mogłam uwiecznić wreszcie gotową Driadę.
Driada
włóczka: MarLen (70% wełny, 15% moheru, 15% akrylu)
ilość: ok. 400 g
druty: 5,5
wzór: własny pomysł
czas: 14 października - 24 października 2007 (11 dni)
Driada ma raglanowe rękawki, zszyte szwami na zewnątrz, te szwy następnie zostały obszyte "na okrętkę" cieniowaną włóczką, aby stworzyć efekt "prymitywności". Tak samo obrębiłam zszycie z przodu i dół swetra. Definitywnie będzie to mój jesienny faworyt - ciepły, ale nie ograniczający ruchów. Dobrze się czuję z moją Driadą ;-)
Przy okazji - park o tej porze roku to jeden wielki, królewski splendor - pełno złota, miedzi, brązu, rubinów, topazów. Jest jak cudowny arras, wykonany z najszlachetniejszych materiałów, jak bizantyjska ikona, jak przepyszna kolia, nad którą jubiler pracował nocami przez 30 lat, aby następnie pokazać ją i pławić się w nabożnych westchnieniach zadziwionej tłuszczy stojącej z rozdziawionymi gębami i pożądliwych spojrzeniach rozpieszczonych arystokratek.
6 komentarzy:
Prawdziwa z Ciebie Jesienna Driada w tym stroju :)
Bardzo ladne wdzianko...
dzięki ;-)
hre, hre jakiś łuk, kołczan i mogę śmigać po lesie z jeleniami ;-P
hmmmm Driada ...Herbi nic nie mówiła, nie chwaliła się... siedziała i dziergała... (jeśłi pisała to ups - nie doczytałam ...ale byłyśmy z panną m. w wirze i prosimy o wybaczenie;)
...a TAKIE CUDO MA!!! ślicznie!
dziękuję :-) ewidentnie siedziałaś w wirze, a nawet w oku cyklonu ;-)
Przepiękna driada ... taka zielona i leśna i bardzo herbaciana :) Zdolną jesteś projektantką :)
dyg, dyg, szuram nóżką i bardzo dziękuję. Polecam się do projektowania strojów skrzatów - jak widać leśne klimaty mam opanowane ;-P
Prześlij komentarz