sobota, 27 października 2007

ufff


Przeboje Mantry z wetem chyba możemy uznać za zakończone, choć dziś rano chciało mi się płakać, kiedy kicia absolutnie odmówiła pokojowej współpracy w kwestii przyjęcia antybiotyku ukrytego w ulubionym smakołyku :-/ Więc okazało się, że albo samo 4 razy damy kici na siłę tabletę do pyszczka (obolałego), albo jeszcze raz ją złapiemy i zawieziemy do weta na zastrzyk. No i jakoś tak udało nam się ją złapać dość bezboleśnie, bez takiego wielkiego stresu, jak za drugim razem. W przychodni powiedzieli, że dziąsła bardzo ładnie się goją i ten ostatni zastrzyk powinien wystarczyć. Mantra potwornie zawodziła, podczas badania próbowała mi się ukryć w rękawie płaszcza, ale po powrocie zdaje się szybko zapomniała o tych straszliwych przeżyciach i w pół godziny później zrobiłam powyższe zdjęcie - Mantra po raz pierwszy bez swoich wampirzych zębów :-) (co jak widać zupełnie jej nie przeszkadza w mordowaniu zabawkowej myszy ;-P Kitka nas nie wyklęła i przytula i mizia się jak dawniej. Aktualnie odpoczywa w Tybecie ;-P to znaczy właściwie na Tybecie - arbuzowym ;-PP


Wcale się jej nie dziwię, bo jest miękki i ciepły ;-) A'propos Tybetu, to jakoś tak opuściła mnie wena i po zrobieniu pleców i połowy rękawa robótka powędrowała do koszyka i leżała, leżała - aż w końcu zdecydowałam z niej zrobić coś innego no i właśnie zaczęłam. Zainspirowała mnie przeróbka wzoru DROPSa, jakiej dokonała Pamela z FlintKnits, chcę zrobić coś podobnego, ale dodać jeszcze jeden, czy dwa własne pomysły.

Muszę wam jeszcze pokazać minę Staszka podczas tego całego zamieszania z Mantrą - kolega był mocno sceptyczny co do naszych działań:

Brak komentarzy: