piątek, 19 października 2007
pierwszy śnieg
Poranek powitał mnie wspaniałym przedstawieniem w wykonaniu chmur i wiatru. I nawet słońce mu się przyglądało. Lubię jesienne niebo, te poszarzałe już nieco błękity i inne niebieskości, granatowe, deszczowe chmurzyska z grafitową lamówką i ostatnie, białe baranki. Niestety po południu pogoda wykonała zwrot przez bakburtę, poszarzało i zaczęło lać. No i niestety - pomiędzy kroplami pojawiły się pierwsze płatki śniegu :-/ Nie, żebym miała coś przeciwko śniegowi jako takiemu. Niech sobie będzie... na Boże Narodzenie, niech cichutko i puchatkowo opada w nocy na uśpiony świat. Ale śnieg w październiku? Od razu opuściła mnie cała energia i kreatywność. Czas na sen zimowy chyba ;-P A może nie, może trzeba wykorzystać przymusowe pozostawanie w domu i długie, ciemne wieczory na robótkowanie, pisanie, hendmejdy, codzienne ćwiczenia w rysowaniu i wycinankowaniu, na naukę włoskiego, farbowanie włóczek. Życie mogłoby być pełne wrażeń, gdyby tylko ktoś uruchomił w mojej głowie dodatkowy silnik ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
...i wydłużył dobę...
oj tak - i jakieś przenośne, kieszonkowe słońce by się przydało ;-P
Prześlij komentarz