Ponieważ włóczki na Sylvi nie widać, tureckie śliczności jeszcze do mnie nie dotarły, a śliwkowa kolczuga nieuchronnie i statecznie zmierza ku końcowi, przejrzałam wczoraj swoje zapasy w porywie wyrzutów sumienia, że tyle tego mam, a nic nie wykorzystuję. I na samym dnie jednego z pojemników natrafiłam na dawno zapomnianą włóczkę w głębokim odcieniu szmaragdu:
Nie dajcie się zwieść mojemu aparatowi fotograficznego, to jest szmaragd, zielonkawa niebieskość, a nie turkusik ;-) Skład ma dość nobliwy: 20% wełny, 40% alpaki i 40% akrylu. Całkiem miła w dotyku. Upolowałam ją na allegro za jakieś psie pieniądze. Leżała w moich zapasach ładnych parę lat i nie mogła się doczekać, bo ten kolor wydawał mi się zbyt wyrazisty i odpustowy. No i nagle zaczął mi się podobać ;-P Fakt, odcień jest "mocny", jednak gdyby połączyć go z jakąś spokojną formą, to mogłoby wyjść z tego coś ciekawego. Chwilowo waham się między dwoma wzorami z DROPSa:
Elegancko i minimalistycznie - od dawna się czaję na ten wzór, jednak dotychczas nie pasowała mi do niego żadna włóczka, oraz:
nieco bardziej swobodnie, a nawet jakby zalotnie. I co ja biedna sierota mam zrobić?
Na razie zrobiłam guacamole, bo udało mi się kupić olbrzymie i porządnie dojrzałe awokado:
Nie pieszczę się z nim zbytnio, rozgniecione awokado traktuję sokiem z połowy limetki, dodaję do tego malutki ząbek czosnku roztarty ze solą, jedną papryczkę piri-piri, posiekaną na cieniuteńkie paseczki, bez pestek, miksuję toto, dodaję małą, czerwoną cebulkę pokrojoną w drobną kostkę i voila! Do tego pomidory, jeśli są dojrzałe, a że teraz pomidory już blee, to nieortodoksyjnie - kiszone ogórki (smakują w tym zestawieniu, poważnie). Szkoda tylko, że nie mam tortilla chips.
PS: W kwestii szmaragdowej włóczki jeszcze: Bardzo podoba mi się też Charm Kim Hargreaves i chyba pasowałby do mojej alpaki, tylko że nie mam tego wzoru i nie chcę wydawać 16 funtów na książkę, z której interesuje mnie jedna rzecz. Nie wiecie, czy można gdzieś ten wzór kupić osobno? Bo on niby łatwy jest, ale nie do końca ;-)
6 komentarzy:
_JA_ wzięłabym się za pierwszy model. Po prostu od razu mi do włóczki jakoś przypasował. Ten kolor, który Ci wyszedł na zdjęciu bardzo w moim guście :) Swoją drogą jak zobaczyłam zdjęcie zaraz szukałam linka, gdzie to cudo mozna kupić :/
Ja też jestem za pierwszym modelem. Kiedyś popełniłam falbaniasty sweterek podobny do 2 modelu i niestety leży on w szafie. Fajnie się go dziergało, ale jakoś się w nim nie czuję...
Piękna fotografia :) Danie mocno egzotyczne. Ja z kolei robię dziś pryziemne placki ziemniaczane :)
Ja też jestem za pierwszym wzorem. ^^
Obawiam się, że wzorów Kim nie ma osobno, tylko z całą ksiażką, ja w każdym razie nie trafiłam.
Przyłączam się do grona koleżanek i też głosuję na pierwszy model- jakoś mi najbardziej pasuje do tej włóczki. Pozdrawiam cieplutko.
Pierwszy jest w moim typie również, ale czy nie będzie się rozciągać na ramionach. Miałam kiedyś sweter, co prawda z naszej swojskiej owczej wełny.Góra podobna, no i właśnie robił się coraz dłuższy. Kolor b. ładny.:)))
widzę, że wszyscy jak jeden mąż za pierwszym wzorem - ja chyba jednak też - troszkę się obawiam, że jak falbanki w tym drugim by się rozciągnęły, to z profilu wyglądałabym jak w ciąży. Wydłużenia ramion/rękawów się nie boję - po pierwsze ta włóczka mało ciągliwa się wydaje, po drugie ja uwielbiam przydługie rękawy, zwłaszcza w zimowych swetrach :-)
Prześlij komentarz