środa, 28 maja 2008

wagary

Wczoraj zrobiliśmy sobie wagary od pracy i pojechaliśmy do Łagowa. Co ja będę wam opowiadać, spacery, lenistwo na pomoście, absolutne wyłączenie z rzeczywistości i pięknie podładowane wewnętrzne akumulatory. Obrazki przemawiają same za siebie















19 komentarzy:

sekutnica pisze...

cudnie, cudnie

Brahdelt pisze...

Jaka niesamowicie przecudna woda!... *^v^*

Herbatka pisze...

w Łagowie są dwa jeziora, oba polodowcowe, rynnowe na wapiennym podłożu i bardzo czyste - ten cudowny szmaragd to od wapiennego dna właśnie - w rzeczywistości kolor jest jeszcze bardziej powalający - i co mi tam błękit tropików jak mam taką zieleń pod bokiem ;-P

sekutnica pisze...

potwierdzam, jeziorka slicznie, widzialam osobiscie - czytaj Herbi mnie zawiozla swego czasu

Herbatka pisze...

i chętnie powtórzę tę akcję :-D

antosia pisze...

Z samego rana czytam serwis prasowy, jak to Polacy nie integrują się w Irlandii. A potem czytam jeden blog o pobycie na Suwalszczyźnie i drugi blog o pobycie w Łagowie i nie dziwię się tym naszym rodakom. I strasznie mi się zrobiło patriotycznie na duszy. :))

opakowana pisze...

No wlasnie, kolor wody powala....w sumie zdjecia sa tak ladne, ze rownie dobrze moglby to byc mietnik pod miasteczkiem jakims, sa takie ladne- macie talent na wyszukiwanie cudzikow!!
a Polacy sie nie integruja w Irlandii? To niech wracaja do domu, slowo daje!!! kursy waluty chyba na to pozwalaja juz...obawiam sie, ze to temat pt czerwona plachta plus byk. Mowie to z pozycji osoby, ktora juz prawie 3 dekady poza ojczyzna.
Wracajac do Lagowa i Suwalszczyzny - wszedzie sa MIEJSCA, ale sztuka jest je znalezc...i ujrzec, bo zobaczyc nie wystarczy....Herbi ujrzala swoje.

Herbatka pisze...

Stanowczo ujrzałam swoje i przeprowadzę się tam choćby na emeryturze ;-) W Polsce miejsc pięknych dostatek, szkoda, że z resztą mizeria jakaś (chodzi mi o system, politykę i tym podobne bzdury), jednak gdybym zdecydowała się opuścić Polskę, to stanowczo bym się próbowała integrować - co za sens jechać gdzieś i żyć na pół gwizdka w swoim grajdole ciągle, w swoim własnym sosie - każda kultura ma coś fajnego do zaoferowania i trzeba być głupolem ostatnim, żeby z tego nie korzystać ;-) co nie wyklucza patriotyzmu oczywiście IMHo

opakowana pisze...

No widzisz - ja bym to napisala strzsznie zawile, skomplikowanie, a Ty w paru slowach dokladnie to....slysze o dziewczynach, co zalewaja sie lzami calymi dniami, marza o chlebie polskim...nawet tak naprawde nie wiedzac, czy jest jakis dobry (choc inny) na miejscu...to wszystko na zasadzie - dlaczegu tu nie jest tak samo, jak w domu ;PPP
Choc czasem niektorzy musza wyjechac gdzies w obczyzne, zalewac sie lzami, zgrzytac zebami i dopiero wtedy docenic, co sie mialo u siebie...a nie psioczyc na innosc miejsca. po wszystkich tych latach doszlam do wniosku, ze w sumie moglabym mieszkac gdziekolwiek. jedyne prowizo , zebym alfabet znala i rozumiala ;))))za stara jestem, zeby to zaczynac od zera...
Herbi - Ty nie rob na drutach, raczej pracuj 100 godz na tydzien i to miejsce w Lagowie kup!!!!! Koniecznie

Herbatka pisze...

wiesz co, etap pracy "po korek" to chyba mam już za sobą i nawet Łagów nie jest tego wart, żeby zamiast żyć człowiek tylko w robocie siedział. Jeśli mi pisane, to kupię tam dom, jeśli nie, to trudno - Łagów od nas dość blisko, zawsze można się wyrwać ;-)

Fiubździu pisze...

aż się człowiekowi robi piękniej na duszy, gdy popatrzy sobie na takie piękne obrazki. Tylko tęsknota zaczyna zżerać, też się chce gdzieś wyskoczyć, a tu sesja trzyma i puścić nie chce.

antosia pisze...

Ale narobiłam tą Irlandią. Ale żeby nie było, że chowam głowę w piasek , bo nie mam bloga, to tak : jestem za integracją w miejscu , jeśli się już wyjedzie. Sama chciałam, ale druga połówka zaparła się. I też jestem na etapie, że praca po 10 -12 godzin dla korporacji/ firmy (wytrzymałam 15,5 roku)i tak w ostatecznym rozrachunku "nie opłaca się".

Herbatka pisze...

Antosia, no co ty - mu to sobie swobodnie wymieniamy myśli - nie ma "prawomyślnych" i "lewomyślnych" ;-P każdy gada, co mu na wątrobie leży i już, a że zdania odmienne - no cóż taka natura ludzka i dobrze, bo by nudno było ;-)

antosia pisze...

Herbatko,
Nabyłam styl sprawozdawczy i to właśnie takie moje gadanie. Ale teraz trochę o drutowaniu, które idzie mi znacznie wolniej. To pochwalę się, że zrobiłam córce sweter w kolorze ostatnio w tym gronie dość popularnym , bo niebieskim - morskim "raczej śródziemnomorskim". Wzór "Lucky" z archiwum Knitty. Wczoraj dostałam książkę o socksach i zabieram się za ćwiczenie skarpetek robionych od toe. :))

Herbatka pisze...

skarpetki to moja (nomen omen:-) pięta achillesowa. A niebieski morski jest po prostu cuuudny- życzę miłego drutowania :-)

opakowana pisze...

Antosia - a co Ty sie obcyndalasz! Nic takiego sie nie narobilo, peace, man, peace ;)))) ja jestem, mimo koloru wlosow, malo awanturnicza, ale mam takich konikow pare sztuk...mimo tych prawie 30 lat tu, staram sie zachowac resztki obiektywizmu do obu krajow - mnie mozna oskarzyc za to, ze nie integruje sie z nowa emigracja...owszem, tlumacze dla niej, slucham, co kto mysli, czasem sie jeze a czasem mysle - no z sensem mowi kobieta, wodki jej dac!! hehehe

Morski ciemny to nie moj, dziekuje, ja lubie wodny jak ten jeden w biezacym poscie Herbi!

Skarpetki, mniam!! chyba tez zaczne od dolu robic

Herbatka pisze...

Laura, ja jestem efekciara i lubię takie smaczki, no żeby wiedzieć coś więcej niż "ładna budowla" albo "piękne jezioro", a wagarów od robótki nie było - drutowałam w samochodzie - tylko ta włóczka cienka i się ślimaczy wszystko ;-)

Herbatka pisze...

ja mam chyba zboczenie zawodowe oraz naturalną zdolność do zapamiętywania rzeczy absolutnie zbędnych ;-)
A pochwalisz się gotowym produktem?

Herbatka pisze...

wiesz, gdzie mnie szukać w razie co :-)