poniedziałek, 9 czerwca 2008

Cicer cum caule ;-)

Czyli dziś trochę tego, trochę tamtego.
Niestety nie udało mi się skończyć sweterka z Cotone (pogoda piękna była, na grilla zapraszali, spacer sobie długi o 3 nad ranem zrobiliśmy ;-) W tej chwili brakuje mi już tylko jakieś 25% przodu + napięcie, zeszycie, "obszydełkowanie", więc pewnie jednak jeszcze ze 2-3 dni roboty.

Antosiu, "short rows" są świetne do robienia podkroju pach, dekoltów, ramion o opadającej linii - zapobiegają tworzeniu sie takich "schodków" przy grubej włóczce. Przy cienkiej włóczce (przynajmniej w moich robótkach) i tradycyjnym sposobie zakańczania oczek, między jednym a drugim rzędem z zakończonymi oczkami robi mi się też mocno wyciągnięte oczko brzegowe, co też nieładnie wygląda, bo po zeszyciu tworzy takie jakby dziurki. Jak stosować "short rows" w takich przypadkach pięknie widać na tym filmie.

Zostałam wywołana do tablicy przez Brahdelt, to wreszcie się spowiadam :-)
1)Co robiłam 10 lat temu?
Właśnie kończyłam studia na lingwistyce stosowanej - niezwykle satysfakcjonujące i sprawiające mi dużo radochy, choć nieźle dające w kość. Poza tym byłam wciąż mrocznym dzieciakiem, ubranym w czarne obcisłe dżinsy, ramoneskę i koszulki ukochanych kapel ;-)

2)5 rzeczy do zrobienia dzisiaj?

-1- przetłumaczyć kolejną porcję książki (zlecenie z wydawnictwa)
-2- zająć się sprawami firmowymi
-3- odwalić górę prasowania
-4- pobiegać na orbitreku
-5- skończyć przód sweterka z Cotone

3)Ulubione przekąski:
Zacznijmy od tego, że kocham jeść i ciągle coś przegryzam: gorzką czekoladę, szynkę parmeńską, maleńkie, suche, francuskie kiełbaski Croc'sec, awokado z odrobiną musztardy, ciecierzycę z kapką oliwy, parmezanem i sokiem z cytryny, sery (np. Old Amsterdam - mmmm - te miłość zawdzięczam Qd :-), oliwki, czy ja mam kontynuować? bo mogę jeszcze długo ;-P

4)Co bym zrobiła, gdybym była milionerem:
Prawdopodobnie żyłabym w ciągłym strachu, że ktoś mnie okradnie, albo że stracę pieniądze w inny sposób i miałabym dość różnej maści naciągaczy, którzy chcieliby mnie namówić na świetny interes ;-) Posiadanie pewnej ilości pieniędzy jest Ok, ale jak to śpiewali Dead Can Dance: "how fortunate the man with none" ;-)

5)Gdzie mieszkałam:
Całe życie w Pyrlandii, z małymi (3-6 m-cy) wypadami do Niemiec i Czech (Praga to chyba jedyne miasto, w którym naprawdę mogłabym mieszkać bez żadnego bólu ;-)

6)Prace jakie wykonywałam:
pracowałam w biurze podróży, jako barmanka w autokarze turystycznym (dzięki czemu zwiedziłam za darmo Włochy i Francję), w dużym niemieckim wydawnictwie - jako asystentka prezesa, kierownik działu obsługi klienta, z-ca dyrektora do spraw jakości, manager do spraw rozwoju i jeszcze zajmowałam się przez rok direct marketingiem, a teraz prowadzę własną firmę internetową i dodatkowo tłumaczę książki.

7) Do zabawy zapraszam:

Siostrę, czyli Kota
Anię "Jejwicę"
każdego, kto miałby ochotę opowiedzieć o sobie :-)

9 komentarzy:

sekutnica pisze...

do jakiej zabawy, ale dlaczego ja nie wiem o co chodzi?

Herbatka pisze...

Jak rozumiem jest to rodzaj "łańcuszka", blogerzy odpowiadają na te same pytania i w ten sposób sie lepiej poznają, jeden podaje pytania drugiemu - czuj się zaproszona, jeśli chcesz:-)

Fiubździu pisze...

musze opanować "short rows" bo te "zęby" i powyciągane oczka są dobijające.

Brahdelt pisze...

O, bogowie!... To tylko ja nie robiłam kariery?... Co czytam odpowiedzi na mój łańcuszek to ludzie takie wielofunkcyjne są. Trochę mi głupio, że ja nie... *^v^*

Herbatka pisze...

Brahdelt, sorry za bezpośredniość, ale czy ja mam ci zasadzić porządnego kopa? Według mnie to ty jesteś "wielofunkcyjna" do bólu, a czy to zawsze musi się objawiać na drodze tradycyjnej kariery zawodowej????

antosia pisze...

Herbatko, bardzo dziękuję za link do filmu. Popróbuję niedługo.

Herbatka pisze...

Lauro, ostatnia część Cottonka się właśnie blokuje - jutro zeszywam. Sądzę, że załapałabyś short rows, bo oczka nie mają nic do tego - jeno byś musiała usiąść obok mnie z robótką i coś byśmy wymyśliły ;-)

Brahdelt pisze...

Za kopa dziękuje! *^v^*
Jakoś tak jest, że wciąż muszę sobie samej udowadniać te proste prawdy... Chyba mi zostało po tym, jak musiałam udowadniać je rodzinie, po odejściu z pracy, i tak mi się zakodowało w głowie.

Herbatka pisze...

Brahdelt, to co ludzie myślą o tobie jest nieważne, najważniejsze jest to, co przynosi ci szczęście, a że inni czasem pomyślą, że to głupie, dziecinne czy nieodpowiednie? Who cares? Ludzie, którzy czują się spełnieni są lepsi dla innych, a ci co robią "to co trzeba" ale strasznie się frustrują summa summarum przynoszą szkodę i sobie i innym. Tak myślę, z głowy czyli z niczego i w sumie to co plotę tez nieważne ;-P