poniedziałek, 15 września 2008
Co mają gry komputerowe do mrozu i archeologii?
No to byliśmy wczoraj w Biskupinie na festiwalu. Zapowiadało się świetnie, ale wyszła lekka klapa. Było strasznie zimno, od jeziora wiał lodowaty wiatr i trudno było wytrzymać. Ci którzy odtwarzali German, starożytnych Słowian czy Wikingów mieli całkiem nieźle - skóry, pledy, grubo tkane sukno nieźle ich zabezpieczało, ale ci, którzy brali udział w części japońskiej niestety marzli w kimonach i strojach do walk i w większości ratowali się nakładając na to kurtki zupełnie nie w klimacie. Stąd nie udało mi się zrobić wielu "japońskich" zdjęć niestety. Zimno nas tak zdezorientowało, że organizmy nastawiły nam się głównie na program "Jeść, dużo i gorącego!", przegapiliśmy niemal wszystkie pokazy, bo albo przychodziliśmy za późno, albo za wcześnie, po czym skakaliśmy do baru na herbatę, żeby się rozgrzać i znów się spóźnialiśmy. Jednak parę rzeczy obejrzałam, zatańczyłam średniowieczny taniec z litewskim zespołem muzyki dawnej, obejrzałam piękne bonsai, zobaczyłam, jak się zakłada kimono, a moja kolekcja biżuterii powiększyła się o piękny wisiorek - ten ze zdjęcia. Niestety tak mnie wciągnęła rozmowa z panią straganiarką o motywach smoczych i o tym, że wisior przypomina nieco symbol używany w Mortal Combat, że zapomniałam skąd ten wzór tak naprawdę pochodzi :-/
A tutaj można zobaczyć nieco zdjęć, które udało mi się zrobić, zanim dłonie zgrabiały do reszty ;-)
A dziś? A dziś psikam i chyba się lekko przeziębiłam. Trzeba coś zrobić, w czwartek ruszam do Pragi :-)
PS: W drodze z Biskupina wykończyłam kapturek Czerwonego Kapturka. Wygląda na to, że wyszedł ok. Właśnie się napina, pozaszywam dziś nitki i jutro trzasnę fotkę i zrobię opis dla Fiubździu :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
traumatyczne są imprezy plenerowe z nieciekawą pogodą :( Ale zdjęcia piękne :] chciałabym się kiedyś odziać w takie tradycyjne kimono.
Czekam na zdjęcia i opis :D
Ooo, też miałam wczoraj jechać do Biskupina, ale niestety pogoda nas nieco wystraszyła!
A co do czekolady to lubię każdą a jeśli chodzi o pitną to taką z chili:)
pozdrawiam.
ps. fajne zdjęcia.
kapturek wygląda już pięknie, ale wiem, że nie dam rady zrobić w tym sezonie:))
hmm szkoda,ze pogoda bo troche atrakcji umknelo a to sa takie imprezy ktore bezpowrotnie mijaja choc niby w przyszlym roku moze byc podobna to juz jednak inny klimat..cos innego no i my inni:)..na co innego patrzymy...chociaz..w sumie ta bedzie pamietna z powodu zimna..czyli w zyciu zawsze cos jest po cos...pozdrawiam ania:)
Prześlij komentarz