Wróciłam w jednym kawałku...prawie. Z Pragi przywiozłam sobie wielką febrę na ustach i zaczątki przeziębienia, a w ramach powitania Staszek zeskoczył z drapaka wprost na moją dłoń dzierżącą kubek ze świeżo zaparzoną herbatą - draniowi (na szczęście) nic się nie stało, ja mam lekkie, acz bolesne poparzenia ;-/ Bądźcie więc wyrozumiali i poczekajcie jeszcze dzień, dwa na relację - muszę się poskłada i ogarnąć.
5 komentarzy:
Aj no a o włóczce nic nie zameldowała ????
Czyż nie miało Cię nie być dłużej? Ale dobrze że już jesteś! *^v^*
Proszę się szybko kurować i nam tu wszystko jak na spowiedzi ...
:)
A na poparzoną łapkę tłumnie podmuchamy coby się szybciej zagoiła i pisać pozwoliła ... :)
jej współczuję, szybkiego wyleczenia (w obu kwestiach).
Na oparzenia NAJLEPSZA jest lawenda, a jak ladnie pachnie ;)))
tak czy siak - dmucham, fiuuuuuuuuuuuuuuuuuu
zupe czosnkowa zrob, dopij te herbate, co ja zrobilam i opowiadaj
Prześlij komentarz