piątek, 25 lipca 2008

na orbicie


Wierzcie lub nie, zamieniłam się w sputnika ;-) Moje dni złożone są z ciągłego krążenia po orbicie: sypialnia, kuchnia, łazienka i „centrum galaktyki”, czyli fotel z laptopem, na którym robię tłumaczenia. To tam, jakby powiedziała Poświatowska – „sekuję” żywą tkankę słów, rozdzielam je i składam na nowo w innym języku, zeszywam cienką nicią intuicji, fastryguję polską składnią, mam tylko nadzieję, że nie wyjdzie mi z tego jakiś Golem, albo Frankenstein ;-) Ktoś pytał, co właściwie tłumaczę, a ja niegrzecznie nie odpowiedziałam – różnie, różniście, ale przeważnie przewodniki turystyczne i poradniki biznesowe, czasem umowy, czasem katalogi reklamowe. Czy mnie to nie nudzi? Zasadniczo nie, zawsze można się nauczyć czegoś nowego, a poza tym proces translacji zawsze wydawał mi się fascynujący, jak „odpowiednie dać rzeczy słowo”, jak oddać te subtelności, którymi nasz język nie dysponuje, jak przekazać „co autor chciał powiedzieć” lub raczej „co wydaje mi się, że chciał powiedzieć”. Nie ma co ukrywać, mam to szczęście, że robię to, co lubię. Choć przyznaję, że najbardziej chciałabym tłumaczyć dobrą literaturę.
Niestety nierozsądnie wzięłam sobie na głowę trochę za dużo, terminy napięte, więc zamiast żyć normalnie „orbituję”, okazyjnie robiąc wypady do parku, bo zieleń pozwala mi utrzymać oczy w miejscu, które przewidziała dla nich Matka Natura (po kilkunastu godzinach przed laptopem mają ochotę wypaść ;-) Dlatego Kochani Czytelnicy musicie wykazać jeszcze trochę cierpliwości, a nie powiem - nowe projekty chodzą mi po głowie i wciskają się w każdy moment, kiedy nie myślę o pracy ;-)
A zdjęcie jest chyba po to, żeby pasowało to powiedzenia „every cloud has a silver lining” – bo tak właśnie czuję teraz. I muszę o tym pamiętać, zwłaszcza, że Mantra miała dziś kolejny atak padaczki - krótki, niezbyt mocny, ale 3 tyg. wcześniej niż ostatnim razem. Więc nici ze zmniejszonej dawki leków, trzeba wrócić do starej. Ale się trzymamy. Mańka też - w końcu, jak mawia Gosh - Mantra chce udowodnić, że jest kotem niezniszczalnym.

3 komentarze:

sekutnica pisze...

jak fraktal ciut wyglada

Brahdelt pisze...

To trzymam kciuki za Mańkę i za Twoje oczka biedne! *^v^*

persjanka pisze...

no tak..jest czas relaksu i czas zapieprzu:))...ale jak sie uporasz z tlumaczeniem( faktycznie,ze to szczescie robic to co sie lubi))... wiec jak sie juz uporasz to z jaka pprzyjemnoscia wrocisz do dziergania:))..pozdrawiam ania