piątek, 3 sierpnia 2007

ajwar dla leniwych


Uwielbiam ajwar - do wszystkiego, do mięsa, na chleb i jako danie obiadowe z penne i odrobiną dobrego sera, np. pecorino. Ponieważ dostępne w sklepach ajwary są zwykle nikczemnie "przeoctowane" (prawdopodobnie, żeby się dłużej trzymały), to robię go zawsze w domu. Mam wyprobowany przepis, który wpuściłam kiedyś w sieć i widzę, że krąży on teraz po niej i żyje własnym życiem ;-)
Wersja "kanoniczna" wygląda tak:

6 słodkich czerwonych papryk
2 średnie bakłażany
0,4 szklanki oliwy z oliwek
1 średnia, drobno posiekana cebula
2 duże ząbki czosnku posiekane
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżka octu z czerwonego wina
sol i pieprz do smaku
natka pietruszki do przybrania


Rozgrzewamy piec do 250 stopni i wkładamy do niego paprykę i bakłażany (wcześniej ponakłuwane widelcem). Trzymamy je tam do czasu aż skorka zwiotczeje i zrobi się czarna (nie musi być cała czarna, zwłaszcza w przypadku papryki - wystarczy, jak pojawią się czarne plamy). Upieczone warzywa wyjmujemy z pieca i wkładamy na 10 min. do papierowej torby, żeby doszły jeszcze we własnym cieple. Następnie obieramy je ze skorki (w tym stanie jest to bardzo łatwe), usuwamy nasiona i ogonki. Miksujemy na gładko. Na dużej patelni podgrzewamy 3 łyżki oliwy i podsmażamy na niej cebulkę - do zeszklenia. Dodajemy czosnek i podsmażamy jeszcze ok. 2 min. Odsuwamy z ognia, dodajemy masę bakłażanowo-paprykową. Następnie dolewamy cieniutkim strumieniem resztę oliwy, ciągle mieszając. Następnie dodajemy sok z cytryny i ocet, doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Wszystko pięknie, tylko, że ja ostatnio nie mam czasu na bawienie się w pieczenie i obieranie warzyw, bo to naprawdę trochę trwa (a sprzątanie drugie tyle ;-) Wiec wczoraj na obiad była wersja dla leniwych - cebulę i czosnek podsmażyłam na oliwie, dodałam drobno posiekaną paprykę (ze skórką) i bakłażana (obranego ze skórki) i dusiłam do miękkości. Następnie zmiksowałam, dodałam resztę oliwy, ocet i sok z cytryny oraz przyprawy do smaku. I już :-) Papryka się ładnie zmiksowała, skórki nie były wyczuwalne. Jedyny minus to brak takiego dymnego posmaku, jaki powstaje w wyniku pieczenia warzyw w piekarniku do momentu lekkiego zwęglenia skórki. No ale za to jaka oszczędność czasu (chyba, że ktoś tak jak ja wpadł na genialny pomysł i próbował zmiksować wszystko w płaskim, niskim garnku ;-PP cała kuchnia do mycia, łącznie z firankami i oknem w kuchni ;-P

1 komentarz:

Bożena pisze...

Pyszne! W sam raz na szarości zaokienne :)