
Jesień już jest, jeszcze bardzo nieśmiała, ukrywa się za plecami lata, ale już przybyła. Widać ją w zieleni drzew, już nie tak soczystej, podszytej złotem i żółcią. Widać na niebie, po którym zaczęły wędrować armady kłębiastych chmur, błękit już nie tak intensywny, słońce nie tak ostre, a wszystko zamglone, jak oczy pijaka, który o 7 rano siedzi pod miejscowym spożywczakiem i dopija 5 piwo. I chłodniej się zrobiło, sweterkowo :-) A dziś rano w powietrzu wyczułam wyraźnie subtelną nutę dymu z ogniska, w którym palono liście. Czyli, że nadeszła moja ulubiona pora roku :-) Z tej okazji na balkonie pojawiły się wrzosy - białe i fioletowo-różowe, pachnące lasem. Później dokupię jeszcze astry i chryzantemy (lubię tzw. cmentarne kwiaty) i będę się cieszyć wczesną jesienią. A jeśli pogoda będzie mi sprzyjać, na weekend wyciągnę teścia na grzybobranie ;-)
2 komentarze:
a u mnie wraz z jesienią pojawiły się czerwone, słodkie i prześliczne pomidorki koktajlowe na balkonie ...aż szkoda było zrywać takie piękne... czerwień koralowa! i nie pytaj skąd wiem że słodkie... :p mmmmniam
czyli jednak się udały? super, a mnie tykwy zdechły :-/
Prześlij komentarz