niedziela, 12 sierpnia 2007

wycieczka do Tunezji

Obudziłam się dziś wcześnie. Za oknem szaro i najdrobniejsza mżawka, jaką w życiu widziałam, prawie jak mgła - wiec nie był to dołujący deszcz, raczej nieco nostalgiczny, ale ożywczy deszczyk wiosenny. Z otwartych okien u sąsiada dobywał się głos Niny Simon, śpiewającej "My baby just cares for me" (sąsiad jest najwyraźniej głuchy, ale ma dobry gust i w niedzielne poranki budzi mnie miłym dla ucha jazzem, Norah Jones, Led Zeppelin, Deep Purple, Elvisem ;-)



Kompletnie pustą ulicą, lekko swingującym krokiem szedł szary, pręgowany kocur. Aksamitny głos Niny otulał wszystko zachęcając, żeby zaszyć się w pościeli z kubkiem dobrej herbaty i robótką (zwłaszcza, że reszta rodziny nie miała najmniejszej ochoty się obudzić). Przyśniła mi się w nocy fajna torba, taka "hobo bag", wiec zamiast pracować (a powinnam zrobić drugie czytanie tłumaczenia) zabrałam się za próbkę.


Tak, proszę Państwa, to nie będzie jakaś tam zwykła robótka na drutach, czy szydełku. To będzie ścieg tunezyjski i wreszcie przyda się to specjalne szydełko, które kiedyś kupiła mi Ania :-) Włóczka ma znów dziwny kolor, który niespecjalnie się wdzięczy do obiektywu aparatu ;-) Jest szara, ale rozbielona i jakby lekko perłowa, z małą kroplą zieleni - jak spody liści topoli. Czysta bawełna. Próbka wyszła ładnie, więc chyba się zabiorę za tę torbę.

1 komentarz:

Unknown pisze...

czy ta torba gdzieś się pojawiła na zdjęciach?? czy wizja została zrealizowana?? ciekawam bardzo :)
uwielbiam takie torby i szydełko tunezyjskie więc połączenie wydaje mi się z wszech miar atrakcyjne....