wtorek, 24 czerwca 2008

masaż ego...


Sześc lat temu kupiłam sobie sukienkę.. bo elegancka była, trochę w stylu lat 60-tych, a kwiaty na materiale były haftowane, nie drukowane. Kupiłam ją za niezbyt niską cenę mimo, że miała jeden zasadniczy mankament - była nieco za mała. Dość malowniczo opinała mi się na strategicznych punktach ciała. Jednym słowem klasyczny przypadek "odzieżowego trupa w szafie". Macie takie kreacje? Coś co tak bardzo wam się podobało, że nie bacząc na nic kupiłyście ciuszek, a on później przez wieki całe wisi na wieszaku i przypomina wam, iż postanowiłyście zrzucić te dodatkowe 2 kg? ;-) Właśnie taka była ta moja sukienka. Długo czekała, przy każdych porządkach ręka drżała mi, gdy miałam się jej pozbyć i postanawiałam, że kiedyś się do niej dopasuję. W końcu zapomniałam o niej. Dziś jakoś tak sama mi wpadła w oko. Przymierzyłam. Leży jak ulał :-)Nie pytajcie jak to zrobiłam, bo nie wiem, To znaczy wiem - zero diet, nie odmawiam sobie niczego, łącznie ze słodyczami, chipsami, frytkami. Dbam jedynie o to, żeby jeść o w miarę stałych porach i biegam oraz tańczę. I wiecie co? Życie zaczyna się po trzydziestce :-)
PS: Skończyłam Cottone - jest poematyczny, wybaczyłam mu wszystkie złośliwości ;-) Zdjęcia na ludziu będą jutro, bo zostało mi pozaszywanie wszystkich nitek, a to chwilę potrwa.

8 komentarzy:

sekutnica pisze...

i tak trzymaj, mam tylko nadzieje, ze nie chomikujesz jeszcze jakies sukienki 2 rozmiary mniejszej ...

Herbatka pisze...

miałam taką, ale oddałam, bo doszłam do wniosku, iż mam też nierealistyczne oczekiwania co do swojej figury ;-)

Pluszowo pisze...

Nonono, zielenieje z zazdrosci :) Ale wiesz co, ja tez juz niedlugo bede tak! I tez mam trupy w szafie, tylko ze ja to mnostwo...

Herbatka pisze...

Siostra, ty masz dyspensę od trupów w szafie na czas dłuższy z powodów oczywistych. A jak już skończysz "cykl produkcyjny", to wiem, że orbitrek zrobi swoje i ani się nie obejrzysz, a znów wszystko będzie na ciebie pasować, a nawet zwisać (lepiej zwisać, będzie pretekst żeby kupić/uszyć coś nowego ;-)

Brahdelt pisze...

Absolutnie zgadzam się ze stwierdzeniem, że życie zaczyna się po trzydziestce! *^v^* Co do trupów w szafie, tez miałam trochę tego, najczęściej wygrzebane na ciuchach i za grosze, ale niedawno etapami pozbyłam się chyba wszystkich - nie chcę żyć złudzeniami, że kiedyś do tych ubrań schudnę, bo tak dużo to raczej nie zrzucę (do niektórych musiałabym podpiłować kości)!... ^^ Pamiętam sukienkę, w którą wchodziłam na stojąco, ale nie było MOWY o najmniejszej nawet próbie przysiądnięcia, typowy ciuch na koktajl party na stojąco (ale nie bywam na takowych...) *^v^*
Czekamy na Cotonka!

antosia pisze...

Ja mam ciuchy w odwrotną stronę. Na wszelki wypadek trzymam, gdybym jednak z powrotem powiększyła rozmiar. Na dokładkę w pewnym momencie zaczęłam dostawać zrzutki z córki. Rzeczywiście z perspektywy >40 życie zaczyna się po 30. :))

Fiubździu pisze...

Wygladasz super! Gratuluję figury.
Nie mogę się doczekać Cotone!
Mam w szafie parę ciuchów, które czekają na moje zwiekszenie masy.

Annavilma pisze...

I jakie śliczne zdjęcie :)