piątek, 12 grudnia 2008

refleksja nad wszechogarniającą szarością...


Grudzień mamy, a śniegu nie tylko nie ma na całej połaci, ale nawet na skrawku krajobrazu. Deszcz pada, słońce się wyprowadziło chyba na dobre, człowiek budzi się rano z wielkim kamieniem na sercu i pustką w głowie. A ja... ja myślę sobie, że..
Ta zima kiedyś musi minąć
Zazieleni się
Urośnie kilka drzew
Niedojedzony chleb
W ustach zdąży się rozpłynąć
A nie dopity rum
Rozgrzeje nieco krew

Zimny poniedziałek
Gorącą stanie się niedzielą
Co niepozmywane
Samo zmyje się
Nieśmiały dotąd głos
Odezwie się jak dzwon w kościele
A tego, czego mało
Nie będzie wcale mniej

Choć mało rozumiem
A dzwony fałszywe
Coś mówi mi, że
Jeszcze wszystko będzie możliwe
Nim stanie się tak
Jak gdyby nigdy nic nie było.


Słów użyczył Pan Waglewski, a koloru orchidea z Ogrodu Botanicznego w Pradze :-)

4 komentarze:

Kath pisze...

Ja od tej pogody gapię się w kółko na youtubie na teledysk Kate Bush - Sensual World. Wstawiłabym na blogu ale nie umiem znaleźć mp3 :(

Amanita pisze...

http://fairyttale.blogspot.com/2008/12/uber-amazing-blog.html

niespodzianka!
Pozdrawiam cieplutko :)

Fiubździu pisze...

W Białymstoku słonko świeci, ale towarzyszy mu mróz. Jak się siedzi w domu to pogoda jest piękna, ale jak trzeba wyjść to przestaje się podobać.

edi-bk pisze...

Ja sobie zakupiła włóczkę w takim kolorze i postawiłam przy łóżku żeby mi oczy cieszyła. Uściski.