poniedziałek, 12 stycznia 2009

sen o hanami

Chyba dla nikogo, kto odwiedza w miarę regularnie to miejsce, nie jest tajemnicą, że mam wielką słabość do kultury Wschodu. W wymiarze filozoficznym i artystycznym głównie. Chciałabym kiedyś skonfrontować tę moją fascynację z rzeczywistością. Raz się udało – w Chinach, jednak nadal czekam, aż ziści się moje marzenie o podróży do Japonii. Właściwie to chciałabym tam pojechać dwa razy. Raz jesienią, kiedy klony palmowe w świątyniach i ogrodach zen są najpiękniejsze. Drugi raz na wiosnę – z pewnego szczególnego powodu. Jest nim hanami – japońskie święto, które w zasadzie jest wielkim piknikiem organizowanym z dość niecodziennego powodu – kwitnienia wiśni. Oczywiście przebywanie razem i wspólny posiłek są ważne, jednak najważniejsze w hanami jest podziwianie sakury, czyli delikatnych kwiatów wiśni. Japończycy zawsze zadziwiali mnie umiejętnością łączenia nadzwyczaj praktycznego sposobu myślenia, z kontemplacją piękna absolutnie oderwaną od rzeczywistości. I tak jest w tym przypadku. Chciałabym kiedyś tego doświadczyć, usiąść na cmentarzu Aoyama w Tokio lub przy świątyni Daigoji w Kioto, wyciągnąć swoją piękną tackę bento z laki i zjeść przygotowane przysmaki sycąc się widokiem deszczu liliowo-białych płatków. Na razie to tylko marzenie, ale marzenia czasem się spełniają. Tym czasem postanowiłam zrobić sobie namiastkę hanami. Posłuży mi po temu włóczka Kid Mohair zakupiona w YarnParadise. Chcę z niej zrobić delikatne i zwiewne kimono. Oto jak wyszła próbka:


Wybrałam motyw listków, bo najbardziej przypominał mi drzewa wiśni. Nie wiem jeszcze, co z tego wyjdzie. Włóczka jest tak cieniutka, że niemal nie wyczuwam jej pod palcami i trochę się obawiam, że kimono może się nie układać, bo będzie zbyt cieniutkie. Pod drugie zrobienie go zajmie chyba całą wieczność ;-) Spróbuję, inaczej się nie dowiem. Tymczasem kończę szybki, mały projekcik, którym postaram się pochwalić w środę.

9 komentarzy:

sekutnica pisze...

kimono ????
no jeszcze sari to jakos widze z wloczki, ale kimona nie moge zwizualizowac

Brahdelt pisze...

Ja jeśli już miałabym wybierać, to bardziej z włóczki widzę kimono, niż sari. To genialny pomysł! ^^
A już w lutym w Japonii kwitną śliwy..., w ogóle Japończycy to naród, który potrafi zobaczyć piękno w otaczającym ich świecie, nawet to takie ulotne, chwilowe, bo przecież drzewa kwitną tylko przez kilka dni.
Marzy mi się japoński ogród (gdybym miała dom z ogrodem ^^). Na razie jedno drzewko bonsai udało mi się szybko i skutecznie ususzyć, hm...

antosia pisze...

Tak, moi domownicy wiedzą kiedy odwiedzam twoją stronę. Moim marzeniem jest podróż od Nowej Zelandii. I nie jest to wytwór po filmowy, ale niepokój nieziemskiego piękna zaszczepiony podczas strajku studenckiego pamiętnego grudnia. Na UW działo się wtedy kulturalnie mnóstwo rzeczy, m.in. opowieść jednego z byłych studentów naszego wydziału o 3 letniej podróży dookoła świata ze pokazem slajdów. W pewnym momencie ukazała się Nowa Zelandia, jako zjawisko nie z tego świata. 2 moich kolegów, którzy widzieli ten pokaz wyjechało tam na stałe. My byliśmy blisko podróży, ale nie wyszło. Ale mamy jeszcze nadzieję z przystankiem w Australii:)))

fanaberia pisze...

W końcu się zrejestrowałam,może się jednak okazać, że będę się pojawiać pod różnymi loginami, mam skłonności do zapominania :-)
Pomysł z kimonem rewelacyjny. Mam pewne doświadczenie z cieniutkimi ażurami, podpowiem :-). Jeśli podszyjesz ażur jedwabiem, nie będzie dotykał ciała bezpośrednio i będzie pięknie przesuwał się po materiale ( polecam Milanówek,choć to znacznie podniesie koszt projektu :(). Ażurek sam w sobie nie utrzyma formy, a jeśli założysz pod niego coś bawełnianego, przyklei się...
Jedwabna bluzeczka nie musi być czymś wyszukanym. Może być toperm. Może być z atłasu. Wszystko zależy od Ciebie. Takie rozwiązanie na pewno zachowa strukturę kimona.
Pozdrawiam,f.

Kath pisze...

Po pierwsze dziękuję za muzykę. Stworzona do relaksacji (i nie tylko), dawno takiej nie słuchałam. Po drugie dziękuję Tobie i Fanaberii za pomysł - niekoniecznie kimono, ale ażurek mgiełka + jedwab pod spodem to coś co działa na wyobraźnię.

Herbatka pisze...

Seku - mam nadzieję, że będę ci mogła służyć przykładem praktycznym :-)

Brahdelt - my se Smokiem tez marzymy o takim ogrodzie - Smoczy byłby nieco mniej zen niż mój, ale mam nadzieje, że uda mi się przemycić żwirowe krajobrazy w razie co ;-)

Antosiu - Nowa Zelandia też jest na mojej liście - z podobnych powodów, co twoje - te krajobrazy - na pewno kiedyś nam się uda :-)

Fanaberio - po cichutku liczyłam na to, że w razie kłopotów będę się mogła zwrócić do Ciebie o radę. Jedwab byłby boski, jednak cena mnie nieco odstrasza. Myślałam o cieniutkiej, bieliźnianej satynie pod spód - myślisz, że zdałaby egzamin?

Kath - wklejam muzykę, która w danym momencie w duszy mi gra - cieszę się, że podoba się nie tylko mnie :-) I do roboty - zadziw nas jakimś ażurowym cudem - już się nie mogę doczekać

Anonimowy pisze...

Zapowiada się interesująco...
Trzymam kciuki za kimono i spełnienie marzeń również, chętnie pooglądam zdjęcia z takiej egotycznej wyprawy :)
Pssss Jak wchodzę na Twojego bloga to słyszę tylko: Maaaaartaaaaa!!!!!! A ja jestem uparta i Twojej muzyki nie wyciszę :] Podoba mi sie i już!

fanaberiapraga pisze...

No, to hasła już zapomniałam. Mam nową sukienkę :-)
Herbatko, co do reszty -myślę,że satynka również się sprawdzi.Chodzi o to, by materiał od strony ażuru miał błyszczącą powłokę.
A, i jeszcze. Wykonaj kimono rozmiar mniejsze. Przy blokowaniu wyciągnie się. Tylko się nie bój, będzie dobrze,no i pisz jak rada będzie potrzebna :-)

Herbatka pisze...

Fanaberio, bardzo dziękuję - wszystkie wymiary planuję na podstawie wypranej i zblokowanej próbki, więc nie powinno być problemu z rozmiarem, ale na pewno się jeszcze nie raz zgłoszę o poradę :-)
Sprężynko - ja nie chcę być powodem niesnasek domowych ;-)