czwartek, 1 stycznia 2009

postanawiać, nie postanawiać?

Szczerze mówiąc zwykle nie czynię żadnych postanowień na Nowy Rok, bo czuję, że to takie "myślenie życzeniowe" i kończy się na tym, że następnego roku nic się nie zmienia. Jednak w życiu należy wszystkiego spróbować, więc tym razem coś jednak postanowię - nie będą to zbyt sprecyzowane cele, bo uwielbiam gdy życie płynie sobie swoim tokiem i nie lubię naginać wszystkiego, żeby osiągnąć coś tylko dlatego, że parę miesięcy tak, a nie inaczej się czułam. To raczej takie ogólne kierunki działania na przyszły rok:
Po pierwsze: optymalizacja (kiedy to napisałam ręce mi zadrżały, a znad ramienia uniósł się duch mojego ex-szefa ze złośliwym uśmieszkiem satysfakcji na ustach - a niech tam, dobra - to słowo z języka korporacji, ale jest mi teraz potrzebne). Chcę zoptymalizować swój czas i przestrzeń. Rozmawiałam niedawno z Blancari na GG o tym, że obie mamy ten sam dylemat - jak rozciągnąć dobę tak, żeby starczało czasu na wszystko, co chciałybyśmy zrobić i o tym, że nie rozumiemy, jak ludzie mogą się nudzić, skoro jest tyle świetnych rzeczy do wypróbowania. Myślałam później o tym i doszłam do wniosku, że mimo wszystko tracę mnóstwo czasu na "puste przebiegi" i że mogłabym wycisnąć z każdego dnia jeszcze trochę, jeśli "pokonam wewnętrzną świnię", jak mówią Niemcy i zamiast na przykład surfować godzinami po blogach, wziąć się do roboty. Inspiracja jest ważna, blogi często jej dostarczają, ale nie chcę być tylko biernym obserwatorem. Optymalizacja przestrzeni też jest mi potrzebna, muszę pozbyć się balastu, niepotrzebnych śmieci, lepiej wszystko poukładać i generalnie zrzucić ciężar rzeczy materialnych :-)
Po drugie: działać i próbować - czyli nie siedzieć i podziwiać innych, tylko próbować wszystkiego, na co mam ochotę. Niczego nie ryzykuję, jeśli się uda świetnie, jeśli nie - równie dobrze, bo zyskam wiedzę na temat tego, co potrafię, a czego na pewno nie. Nie będę się przez dziesięć lat łudzić, że mogłabym zostać wspaniałą pisarką, gdybym tylko chciała, tylko sprawdzę to w praktyce. Spodziewajcie się więc po mnie w tym roku dziwacznych działań, pomysłów od sasa do lasa i wszystkiego generalnie :-P
Po trzecie - zaufać swojej intuicji.
I tyle - skromnie i ambitnie chyba za jednym razem ;-)

4 komentarze:

Bożena pisze...

Herbatko, przeczytałam Twoje postanowienia i jakbym siebie słyszała :) Mimo że również zazwyczaj nie robię żadnych postanowień na okoliczność czegokolwiek (wiadomo, jak się kończą pomysły z kategorii "od poniedziałku..."), to wróciłam po Świętach z twardym zamiarem uporządkowania mojego czasu, zajęć i nieodkładania niczego na kiedyś tam, które w końcu nigdy nie nadchodzi. Możemy się optymalizować razem ;) U mnie na pierwszy rzut idzie zadanie pożegnania sowy i zostania skowronkiem ;) Podobno na wykształcenie w sobie nowego przyzwyczajenia wystarcza 3 tygodnie :P

Brahdelt pisze...

No proszę, a ja to podsumowałam krótkim postanowieniem "tworzyć, tworzyć!" *^v^*

Kath pisze...

Ja też coś tam miałamw planach, ale po klapie postanowienia w kwestii niekupowania włóczek powinnam chyba antydeklaracje złożyć :/ Po cichu podpisuję się pod Twoimi postanowieniami, ale nic sobie nie obiecuję :/

Annavilma pisze...

Baardzo ladne postanowienia :)
Co prawda moim zdaniem Ty juz od dawna mozesz sluzyc innym za wzor w tych dziedzinach, ale rozumiem ze to chodzi o dalsze doskonalenie ... ;-PPP