Dla tych, którzy nie wiedzą - startitis to taka przypadłość polegająca na tym, że rozpoczyna się kilka robótek i... tak pozostaje ;-P Nie wiem czy dopada mnie startitis, w każdym razie szary kabatek z Lany Grossy w dość przyzwoitym tempie zyskał oba rękawy i 1/3 tyłu i ... przeszła mi ochota. Może dlatego, że tyle tam warkoczy, wzorów, a ja potrzebuje czegoś, przy czym nie trzeba myśleć ;-) Ostatnio oglądałam różne wzory z Bergere de France i przyznam, że kilka bardzo mi się spodobało. Zwłaszcza ten:
Nie mam takiej ładnej, melanżowej włóczki, ale w szafie rezydowała mi od paru lat sympatyczna mieszanka bawełny z akrylem o nazwie Barbara- w kolorze ecru, bardzo miła w dotyku i dość "mięsista". Chciałam z niej zrobić jakiegoś arana, ale później się rozmyśliłam, bo warkocze wychodziły zbyt grube. I od wczoraj dłubię z niej coś na wzór tego żakiecika z Bergere de France - zobaczymy jak pójdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz