wtorek, 6 listopada 2007
przymiarki
Od jakiegoś czasu bawię się myślą o wprowadzeniu do mojego tygodniowego planu stałej rutyny – ćwiczeń artystycznych. Nie, nie chodzi mi o wygibasy na drążku tylko o trenowanie szkicowania, wycinanek, puentylizmu, rysunku, itd. – różnych technik artystycznych. Żeby robić to przynajmniej 2-3 razy w tygodniu i wejść w taki rytm, który pozwoli mi odkurzyć i udoskonalić moje umiejętności. Po prostu Muszyzm w akcji ;-) Kupiłam już nawet szkicownik i komplet kolorowych cienkopisów do szkicowania. .... I zwlekam. Nie dlatego, że brak mi czasu. Po prostu czasem antycypacja bywa równie przyjemna jak robienie czegoś, a nawet bardziej satysfakcjonująca. Miło jest bawić się myślą „jak to będzie” a jednocześnie cieszyć się świadomością, że nie trzeba brać jeszcze odpowiedzialności za ewentualną porażkę, czy zmagać się z trudnościami, które zawsze prędzej, czy później się pojawiają. Oczekując na coś układam w głowie scenariusze i jestem mistrzem ;-P Więc jeszcze chwilę pozwlekam, a później zabiorę się ostro do pracy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Nieodrodna moja Siostro, ja to juz nawet ZACZELAM robic takie wprawki ;) A ze Zochna jest na etapie reakcji "Zosia tez" na kazda moja aktywnosc, to Zosia tez ;)
:-PPP wprawiaj się, wprawiaj, bo ty zdolniacha jesteś i miło popatrzeć na to co robisz. A Zośkę tez przyuczaj - niech ma wybór - jak znajdzie pasję, to będzie "wygrana" na całe życie :-)Właśnie, jakieś fotki dziecięcia być zarzuciła, dawno nie widziałam, a jest na co popatrzeć :-)
Nie mam czasu fotografowac dzidzi, caly czas pstrykam towar na sprzedaz ;) Ale cos tam pogrzebie w zasobach i moze znajde...
wyrodna matka ;-P
Wyrodna to by byla, jakby pstrykala dzidzie na sprzedaz ;PPP
LOL - fakt
Prześlij komentarz